Od kilku lat 28 września, czyli w dzień śmierci spowiednika św. Faustyny - ks. Sopoćki, odbywa się w wielu miejscach modlitwa na ulicach, podczas której ludzie polecają Bożemu miłosierdziu swoje miejscowości.
Zbyszek Flor Koronką modli się od wielu lat. Na własnej skórze doświadczył, jak Boże miłosierdzie uratowało mu małżeństwo, rodzinę i jego samego. – To modlitwa o niespotykanej sile. Nie tylko wyciąga z dna największych grzeszników, ratuje dusze, ale i przemienia całe miejscowości. Recepta jest prosta: trzeba wziąć do ręki różaniec i modlić się za swoje miasto – mówi.
28 września, w dzień beatyfikacji ks. Sopoćki, w całej Polsce i na świecie tysiące skrzyżowań obstawili modlący się ludzie. Wszystkie sprawy, jakimi żyją ich społeczności, oddali Jezusowi Miłosiernemu.
W Lublinie modlitwa za miasto odbywa się od 14 lat. Zwykli mieszkańcy modlą się do miłosierdzia Bożego za miasto, mieszkańców, władze, chorych, potrzebujących, błądzących. Wszystkich, którzy tej modlitwy potrzebują.
– Każda Koronka do Bożego Miłosierdzia ratuje ludzką duszę. Każda. Nie jedna dziennie czy tygodniowo. Ile więc można uratować ludzi podczas takiej modlitwy za miasto! – mówi Jacek Wolski z diakonii miłosierdzia Ruchu Światło–Życie, zaangażowanej w organizację modlitwy w wielu miejscach w Lublinie.
− Każdy, kto zna historię Koronki i związane z nią Boże obietnice, jakie poprzez św. Faustynę Jezus nam przekazał, nie może pozostać obojętnym. Tak krótka modlitwa ratuje dusze, ale i przemienia całe miejscowości, dlatego od lat w niej uczestniczę − mówi Maria Kowalczyk, która była jedną z modlących się osób na skrzyżowaniu przy ulicy Zana.