Pożegnanie ks. Stanisława Tujaka

50 lat w tej samej parafii, trzy pokolenia wiernych mogły korzystać z jego posługi. Niezmordowany spowiednik, czciciel Matki Bożej Chełmskiej, uzdolniony muzycznie, człowiek niosący pokój i radość. Ks. Stanisław Tujak jest już w Domu Ojca.

Niewielu jest chełmian, którzy księdza Stanisława nie znali. "Wyjątkowy kapłan, który swoją życzliwością i uśmiechem zarażał innych –  tak o nim mówi się w mieście. Będzie go brakowało. 

Wiadomość o śmierci znanego kapłana w mgnieniu oka dotarła do mieszkańców miasta. Bez względu na poglądy wszyscy jednym głosem mówią, był dobrym człowiekiem, życzliwym, radosnym, gorliwym kapłanem, czcicielem Matki Bożej Chełmskiej.

Kiedy osiem miesięcy temu w Niedzielę Palmową trafił do szpitala, wierni rozpoczęli modlitwę, prosząc o uzdrowienie, a kiedy zaczął słabnąć, prosili o wypełnienie się woli Bożej. Odwiedzali go w szpitalu i parafianie, i kapłani, każda wiadomość o stanie zdrowia ks. Stanisława była oczekiwaniem z nadzieją. Doktor, która w ostatnim czasie się nim zajmowała, ze zadziwieniem mówiła „To musi być niezwykły kapłan, skoro tylu ludzi go odwiedza”.

Choć po święceniach kapłańskich posługiwał przez pięć lat w Kraczewicach w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa jako wikariusz, to właśnie Chełm i parafia Narodzenia NMP od 27 czerwca 1974 stała się jego domem. Tu tworzył wspólnotę wierzących, sprawował sakramenty, dzielił się Jezusem z wielką pokorą, z wielkim sercem, a także z radością. Był częścią nie tylko parafii, ale i miasta.

Choroba go nie oszczędzała, od pierwszych lat kapłaństwa przychodziła falowo . Mimo to nauczał katechezy, początkowo w niemal spartańskich warunkach, sprawował sakramenty, posługiwał jako duszpasterz głuchoniemych, zauważał każdego słabego, chorego, małego, każdego, kto był w potrzebie. Zauważał i podchodził do niego, błogosławił, uśmiechał się, wręczał karteczkę z fragmentem Pisma św., obrazek czy cukierek ze swej przepastnej kieszeni. Zarażał muzyką, którą uwielbiał, grał na gitarze i harmonijce ustnej, śpiewał. Przyciągał swoim uśmiechem, spokojnym usposobieniem. 

Cierpiący kapłan odszedł w Święto Niepodległości, pozostawiając mnóstwo dobrych wspomnień. Chełmianie żegnali ks. Stasia, bo tak o nim się mówi, z łzą w oku i pewnością, że wkracza w progi Ojca. Patrząc i czytając wpisy pożegnalne i wspomnienia, pojawia się refleksja, obyśmy tak potrafili żyć, by tyle dobra dać innym, by tak łagodnie nieść Jezusa jak on.

Mszę św. żałobną w chełmskiej bazylice 13 listopada celebrował ks. bp M. Cisło przy pełnym kościele wiernych. Wspomniał o swojej znajomości z ks. kanonikiem, o jego rodzinnym domu, braciach, którzy też byli kapłanami. Swoimi wspomnieniami o śp ks. Stanisławie podzielił się jego ówczesny proboszcz, przyjaciel i penitent ks. infułat Kazimierz Bownik. Zebrał to, co czują ci, którzy ks. kanonika znali, którym było dane osobiście spotkać go, wielokrotnie słuchać i pokochać. –  Ks. Stanisław przez 50 lat posługiwał tu, na chełmskiej ziemi, był ikoną polskiego kapłana. Niósł każdemu uśmiech i dobre słowo. Powiedzmy sobie dziś szczerze, nikt w naszym sanktuarium nie zastąpi ks. Stanisława. Miejsce po nim zostanie już puste. Jego konfesjonał był zawsze oblężony, kolejki do spowiedzi były do niego najdłuższe. Dlatego jest nas dzisiaj tak wielu, bo zabrał na swoje kruche barki nieprawości nas wszystkich. nie tylko nas nauczał, nie tylko z nami i za nas się modlił, błogosławił i kochał, ale za nas pokutował – mówił ks. Kazimierz. 

Msza pogrzebowa została odprawiona w czwartek 14 listopada w kościele parafialnym pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chełmie, którą z ogromnym gronem kapłanów celebrował ks. bp Józef Wróbel. Homilię wygłosił ks. Andrzej Sternik, kustosz sanktuarium na Górze Chełmskiej. - Jego mottem kapłańskim były słowa: "Panie, umocnij mnie duchem ofiarnym". Mogliśmy obserwować tę rzeczywistość, którą realizował w swojej posłudze, dając ofiarnie siebie samego, spalając się z miłości do nas. Ta piękna służba ks. Stanisława odbywała się pośród nas. Szczególną datą stał się dzień 11 listopada. Najpierw w 1978 roku, kiedy miał wypadek i kiedy rozpoczęła się jego droga z krzyżem, aż po 11 listopada 2024 roku kiedy przyszła wiadomość o jego śmierci. To była droga do wolności przez krzyż.

Po licznych przemówieniach i pożegnaniach ciało ks. kanonika Stanisława Tujaka zostało złożone do grobu kapłańskiego na cmentarzu komunalnym w Chełmie, gdzie odprowadziły zmarłego poczty sztandarowe, kapłani, rodzina i lud Chełma.

« 1 »