Każdy z królów reprezentuje inny kontynent - to znak, że Jezus przyszedł do wszystkich narodów, ale też zaproszenie, by swoim życiem głosić Dobrą Nowinę wszędzie, gdzie żyjemy. W Lublinie za królami wyruszyły całe rodziny.
Najpierw Eucharystia w archikatedrze, a potem wspólne wyjście na ulice, by dać świadectwo wiary i kolędowaniem wyrażać radość z narodzenia Pana - tak wyglądał Orszak Trzech Króli w Lublinie.
Eucharystii przewodniczył abp Stanisław Budzik, który wskazał na gwiazdę jako znak rozpoznawczy wielkiego wydarzenia w dziejach ludzkości.
- Uroczystość Objawienia Pańskiego, nazywana świętem Trzech Króli, zaprasza nas, byśmy rozpoznali Jezusa. Mędrców nic nie mogło powstrzymać, szli za gwiazdą, szukając Dzieciątka. To wskazówka też dla nas - mówił abp Stanisław.
Pytanie o gwiazdę było przedmiotem badań astronomów, którzy mówią, że mogła to być supernowa, ale nas interesuje religijny wymiar tego zjawiska.
- Trzej Królowie byli poszukiwaczami prawdy. Nie wystarczała im ziemia, ale patrzyli też w niebo i szukali śladów Boga. Chcieli odczytać Jego podpis. Byli przekonani, że Boga można poznać przez Jego dzieła. Człowiek ma do dyspozycji wspaniały teleskop, czyli rozum, który pozwala spotkać Boga i zrozumieć, jak bardzo przybliżył się do człowieka. Odkrywając Jego ślady w człowieku, możemy nieco poznać prawdę, ale światłem, które w pełni odkrywa Stwórcę są słowa Pisma Świętego. Słowo Boże jest prawdziwą gwiazdą, która ciągle pokazuje blask Bożej prawdy - podkreślił abp Budzik.
Hasłem orszaku są słowa: "Kłaniajcie się, królowie" - pokłon to trudny znak uznania cudzej wielkości, zauważenie cudzej mądrości i kompetencji.
- Zamiast słowa "ja", uznać słowo "ty" - to prawdziwa sztuka. Mędrcy uznali w Dzieciątku mądrzejszego od siebie. Wobec dziecka ich mądrość jest malutka. To cenna lekcja. Przed laty byłem w Rzymie w uroczystość Objawienia Pańskiego. Wówczas papież Jan Paweł II, nawiązując do słów: "Powstań i świeć, Jeruzalem, bo chwała Pańska rozbłysła nad tobą", apelował: "Jeruzalem, ochroń swoje światło" - oto nasze zadanie, napełnić się światłością, chronić to światło jak bezcenny skarb i dzielić się nim z innymi. Powstań i świeć, Lublinie! - mówił metropolita.
Po Mszy św. orszak wyruszył z katedry ulicami miasta. Za gwiazdą i królami szły całe rodziny. Wśród nich byli państwo Maciejewscy z dziećmi.
- Mamy trójkę dzieci i od kilku lat staramy się być każdego roku na orszaku. Kiedy dzieci były malutkie, cieszyły się z koron, jakie dostawały, ale pewnie nie rozumiały, co się dzieje. Dziś, gdy mają 5, 7 i 9 lat, zadają pytania, które często skłaniają nas do refleksji. Tłumaczymy, dlaczego tu jesteśmy, jak ważne w życiu jest kierować się Słowem Bożym. W tamtym roku nasz syn na koniec orszaku doszedł do wniosku, że bycie królem to bardzo trudne zadanie, bo wszyscy patrzą na ciebie i oczekują, że będziesz wiedział, co robić, a to nie jest łatwe. Nie chciał założyć korony, bo bał się, że ktoś zada mu trudne pytanie, na które on nie będzie znał odpowiedzi. Dopiero kiedy mu wytłumaczyliśmy, że naszym królem jest Jezus i On zawsze wie, co jest dla nas dobre, uspokoił się i z dumą nosił koronę jako znak przynależności do Chrystusa - opowiadają Anna i Jakub Maciejewscy.