Ze świętości i cudu życia został slogan

Chciałabym podzielić się tym z czytelnikami Gościa, gdyż tamten artykuł pozostawił ogromny niedosyt trzymania się na powierzchni, a pominięcia tego, co ma wymiar psychologiczny, duchowy, ale też zdrowotny, tego co najważniejsze dla nas - pisze czytelniczka Gościa Niedzielnego - bohaterka artykułu "Zosiu przyjeżdżaj, ja rodzę.

Iza Konasiuk

dodane 08.04.2014 07:50
6

Mogę tylko jeszcze podzielić się doświadczeniem, że zaproszenie Matki Bożej do swojego  porodu, ale także macierzyństwa jest najlepszym, co się może przydarzyć kobiecie. Maryja doświadczywszy sama porodu całkowicie zgodnego z wolą Bożą, uczy nas też pięknie rodzić w tym miejscu, które Pan Bóg dał nam do rodzenia. Uczy pięknie otwierać się na plany Boże, potrafi trzymać za rękę i dodawać ducha, gdy wydaje się, że zbyt trudno, a taki moment w każdym prawie porodzie jest przy rozwarciu szyjki macicy na około 7 cm. Potem zaś uczy nas karmić piersią z miłością. Jest więc najlepszą Matką  matek, najlepszą Przyjaciółką, wsparciem na czas porodu i całego macierzyństwa.

Moje i innych matek doświadczenia porodu pokazują, że to nie jest tak, jak ukazują media, że poród się Panu Bogu nie udał. Pomimo że jest to doświadczenie trudne i bardzo wymagające (wręcz ekstremalne), to równocześnie pełne piękna, zjednoczenia i cennych chwil, co nie zawsze jest łatwe do zauważenia w szpitalu pośród wenflonów, aparatury, kroplówek, wywiadów medycznych, pośpiechu, samotności. Poród jest zadany matce i ojcu do przygotowania się na spotkanie, do pięknego rozegrania i otwarcia się na to, co Pan Bóg dla nich przygotował. Zaufanie, otwarcie na ten dar ułatwia poród. Zamknięcie się, liczne obawy, strachy, niepokój, niepotrzebne ingerencje i różne grzechy potrafią poród zahamować, oddalić w czasie, a nawet zniszczyć.

Nie zachęcam do rodzenia w domu matek, które same są chore oraz mają chore dzieci oraz takich, które na co dzień radzą sobie z większością bólu, trudów przy pomocy tabletek oraz takich, które wolą szpital.

Zachęcam natomiast, by starać się każdą matkę, która ma rodzić, otoczyć przede wszystkim poczuciem bezpieczeństwa, zapewnić jej spokój i modlitwę. Zachwyt nad tym darem porodu sprawił, że nie tylko wymarzyłam sobie liczną rodzinę, ale też zostałam doulą - towarzyszką i wsparciem rodzącej matki i w miarę swoich kruchych możliwości taką pomocą służę (aktualnie mając półrocznego Andrzejka nie jest to możliwe). ”

3 / 3
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: