Jest obywatelem tego miasta

Nazywa się Behnam Rahbarifard. Jest Irańczykiem. Jego ucieczka z kraju ogarniętego radykalizmem islamskim znalazła finał w Lublinie, choć marzył, by dołączyć do swojej rodziny, która przedostała się do Szwecji. Teraz trudno by było sobie wyobrazić bez niego Lublin. Dziś obchodzimy Światowy Dzień Uchodźcy.

ks. Rafał Pastwa

|

GOSC.PL

dodane 20.06.2016 14:45
0

Dostałem kontakt do Behnama rok temu od Jacka Wnuka, prezesa lubelskiego Centrum Wolontariatu. Napisałem więc wiadomość, by już po chwili śmiać się z samego siebie. Behnam odpisał łamaną polszczyzną, zachował się elegancko, choć zajęło mu to wiele czasu, a do korespondencji użył translatora. Zadzwoniłem i przeprosiłem za niezręczność. Już po angielsku umówiliśmy się na spotkanie w centrum miasta. Dzisiaj Behnam mówi świetnie po polsku. Wpisał się doskonale w klimat Lublina.

Pierwsze lubelskie spotkanie

Pierwszy raz spotkaliśmy się w lipcu ubiegłego roku. Przywitał mnie szerokim uśmiechem. Białe zęby kontrastowały z czarnymi włosami i ciemną cerą. – Dzień dobry, jestem Behnam i cieszę się, że będę mógł ci opowiedzieć moją historię. Mieszkańcy Lublina zasługują, by usłyszeć ode mnie słowa wdzięczności – powiedział Irańczyk. Zanim dotarliśmy w zaciszne miejsce, by nagrać rozmowę, przynajmniej kilka osób powiedziało do niego cześć. Nie jest już anonimowy, aktywnie uczestniczy w życiu kilku organizacji, które zajmują się pomocą uchodźcom, emigrantom czy studentom zza wschodniej granicy. Ta opowieść jest po to, byśmy przestali się bać obcych i docenili ich wkład w ubogacenie naszego życia i kultury.

Pers lub Irańczyk

Jego kraj ma znacznie dłuższą historię niż Polska. Najstarsza neolityczna osada położona w zachodnim Iranie datowana jest na IX w. przed Chrystusem. Pierwsze miasta powstały tam już 3,5 tys. lat przed narodzeniem Chrystusa. Wiele wzmianek o Partach, Medach i Elamitach znajdujemy w Starym Testamencie. Znajdujemy w nim także odniesienia do króla Cyrusa, który podbił Babilonię i dzięki temu możliwy był powrót Izraelitów z wygnania. – Urodziłem się w 1987 r. w mieście Arak, leżącym na południowy zachód od Teheranu. Jest to ośrodek przemysłowy, mamy tam duże zanieczyszczenie powietrza, ale także wody. Program nuklearny zostawił w wielu miejscach swój ślad. W 1979 r. doszło do rewolucji ajatollaha Chomeiniego lub jak kto woli irańskiej rewolucji islamskiej. Iran z monarchii konstytucyjnej został przeobrażony w republikę islamską – wyjaśnia Behnam.

Tylko uciekać

Na owoce rewolucji islamskiej nie trzeba było długo czekać. Wielu Irańczyków opuściło swoją ojczyznę ze względu na radykalizm islamski. – Nie można było wyrażać swojego zdania oficjalnie. Opozycjoniści byli mordowani lub ratowali się ucieczką. Obecnie także trzeba uważać na to, co i komu się mówi – wyjaśnia. Postanowił wyjechać do Szwecji, jednak ambasada szwedzka odmówiła mu wizy. – Zacząłem szukać możliwości uzyskania wizy do innego kraju. W Iranie trzeba za nią po prostu sporo zapłacić. Udało mi się zdobyć paszport i wizę do Polski. Znajomy powiedział mi, że wystarczy, że dostanę się do Warszawy, a potem już łatwo mi będzie dotrzeć do Szwecji. Tak się stało. Ale władze Szwecji stwierdziły, że skoro mam polską wizę, to powinienem wrócić z powrotem do Polski – opowiada Behnam.

Dom w Lublinie

Mieszka w Lublinie ponad półtora roku. Znalazł własny kąt dzięki pomocy przyjaciół z Centrum Wolontariatu. – Gdy zostałem deportowany ze Szwecji, otrzymałem adres obozu dla uchodźców w Warszawie. Ale ja nie chciałem wegetować, chciałem zacząć nowe życie. Na dodatek skradziono mi wszystkie pieniądze. Nie miałem na jedzenie i picie. Poszedłem do kierownika i powiedziałem, że nie chcę zostać w tym obozie. Wskazał mi autobus do Bezwoli, w której mieści się ośrodek dla uchodźców. Tam spotkałem Jacka i Magdę z lubelskiego Centrum Wolontariatu. Pomogli mi skontaktować się z Irańczykami mieszkającymi w Lublinie. Oni dali mi schronienie – wyjaśnia.

Zostawił islam

Behnam jest muzykiem, jednak nie mógł w swoim kraju rozwijać swoich umiejętności, gdyż jej styl odbiegał od tradycyjnej muzyki akceptowanej przez radykałów muzułmańskich. Ponadto ze względu na radykalizm władz muzułmańskich porzucił religię, która przestała mu się kojarzyć z miłością i pokojem, a raczej z narzędziem ucisku. Nie chodził do meczetu, a to nie było mile widziane. – Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem człowiekiem poszukującym. Ale nie jest łatwo szukać odpowiedzi po tym, czego doświadczyłem od strony religijnej w Iranie. Chrześcijanie w Polsce nie są agresywni, uczą się, pracują, a odmienności innych nie uważają za przestępstwo – wyjaśnia.

Przyszłość

Behnam intensywnie uczy się języka polskiego. Chciałby stać się częścią społeczności Lublina. – To wyjątkowe miejsce i kojarzy mi się jak najlepiej. Tu otrzymałem pomoc i wsparcie. Jestem tu teraz legalnie. Ale czekam na decyzję polskiego rządu w sprawie przyznania mi dalszego prawa do pobytu w Polsce – mówi. Jeśli decyzja będzie pozytywna, Behnam chciałby studiować. Interesuje go europejska muzyka klasyczna, która była dla niego kulturowo obca. – Generalnie jest duża zachowawczość wobec emigrantów. Ale w Lublinie spotykam się z pozytywnymi reakcjami. Wiem, że muszę ciężko pracować, by się zintegrować z tutejszym społeczeństwem. Moją postawą chcę również przełamywać stereotypy dotyczące obcych – podsumowuje Irańczyk.

Myślę, jestem przekonany, że założenia sprzed roku Behnam świetnie zrealizował. Dzięki niemu udało się przełamać wiele stereotypów na temat obcokrajowców i uchodźców.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy