Nowy numer 13/2024 Archiwum

Ks. Ryszard Podpora: Chwytaliśmy się różnych sposobów, by zdobyć ludzi

20 lat temu praca w "Gościu Niedzielnym" była nie tylko działaniem duszpasterskim, ale i wyzwaniem oraz ciekawą przygodą – mówi jeden z pierwszych redaktorów lubelskiego wydania.

Obecność „Gościa Niedzielnego” w naszej diecezji zawdzięczamy abp. Józefowi Życińskiemu. To on, jako wcześniejszy biskup tarnowski, gdzie „Gość Niedzielny” miał swoją wieloletnią tradycję, postanowił zaprosić go także do Lublina. Wcześniej w naszej diecezji obecna była tylko „Niedziela”.

– Pamiętam konferencję dziekanów w starej auli KUL, na której obecny był ówczesny redaktor naczelny „Gościa”, sp. ks. Stanisław Tkocz i jego zastępca pan Andrzej Grajewski. Wtedy księża zostali poinformowani, że oferta prasy katolickiej w diecezji zostanie poszerzona o „Gościa Niedzielnego” z lubelskim dodatkiem. Pierwszym redaktorem został ks. Janusz Kozłowski – poeta, kapłan zaangażowany w wiele projektów literackich. Jednak pierwsze chwile wejścia „Gościa” do diecezji nie były łatwe – mówi ks. Ryszard Podpora.

Przełom lat 90. i roku 2000 był trudnym czasem dla czytelnictwa w ogóle. Wysokie bezrobocie w Polsce sprawiało, że ludzie niechętnie wydawali pieniądze na gazety. Remedium na to okazały się dołączane do gazet gadżety; a to długopis, podkładka pod mysz komputerową, puzzle itp. Szukaliśmy sponsorów, którzy w zamian za artykuł w „Gościu” mogliby przekazać nam coś, co można dołożyć do gazety. Tak więc, co pewien czas był prezent dla czytelników. Małymi krokami na różne sposoby zdobywaliśmy czytelnika. Mieliśmy doświadczenie, że jak ktoś raz kupił „Gościa”, przeważnie do niego wracał. To cieszyło – mówi ks. Ryszard.

Zdobywanie czytelnika to przede wszystkim dobre, ciekawie pisane teksty i tematy, które ludzi interesowały.

– Pisaliśmy o życiu Kościoła, ale i o zwykłych, codziennych sprawach. W mojej pamięci najbardziej utkwił cykl, jaki prowadziliśmy z okazji 100. rocznicy urodzin Stefana kardynała Wyszyńskiego. Postanowiliśmy pójść jego śladem w naszej diecezji, bo tutaj ukrywał się w czasie II wojny światowej. Potem zaś – zanim został prymasem – był biskupem diecezji lubelskiej. Szukaliśmy ludzi, którzy spotkali go osobiście, jeździliśmy w miejsca, gdzie przebywał. Wiele osób, które wówczas dzieliły się swoimi wspomnieniami ze spotkań z ks. Wyszyńskim miało wtedy 80 i więcej lat. To był ostatni moment, by zebrać te wspomnienia. Dla mnie było to nowe odkrycie tej osoby – mówi ks. Ryszard.

Więcej o pracy w "Gościu" i początkach lubelskiej redakcji będzie można przeczytać w 41 numerze lubelskiego "Gościa Niedzielnego".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy