Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Kościół św. Michała Archanioła na lubelskich Bronowicach wpisany do rejestru zabytków

Świątynia znana powszechnie jako kościół AVE, została wciągnięty na listę najcenniejszych nieruchomości sakralnych Lublina.

Blisko 50 lat temu, w czasie peregrynacji kopii ikony jasnogórskiej, kiedy wszelkie epatowanie religijnością było przez ówczesne władze surowo zabronione, ks. Franciszek Kapalski − proboszcz kościoła znajdującego się u zbiegu ulic Fabrycznej i Kościelnej − postanowił użyć fortelu. – Na zwykłych deskach przyczepił żarówki jarzeniówki, które ułożył w napis Ave i umieścił na wszystkich czterech zewnętrznych ścianach kościelnej wieży – opowiada ks. Arkadiusz Paśnik, obecny proboszcz parafii św. Michała. – To była taka prowizorka, ale na blisko pół wieku wpisała się w życie miasta. Później już nikt nie mówił inaczej o naszym kościele, jak właśnie Ave.

Choć dekoracja została zdjęta już przeszło dekadę temu, szczególnie starsze pokolenie wciąż pamięta to wyjątkowe zawołanie. – Wiem, że potrzeba pewnie jeszcze wielu lat, by ludzie przyjęli, że nasz kościół ma wyjątkowego patrona – mówi proboszcz.

Parafia na lubelskich Bronowicach powstała blisko 100 lat temu. – To były peryferie miasta, nazywane potocznie Foksal lub Piaski – mówi ks. Paśnik. – Bardzo prężnie rozwijało się tu życie robotnicze. Najpierw w 1915 roku postawiono kaplicę, a później w roku 1930 rozpoczęto budowę kościoła. Do jego zaprojektowania został zaangażowany bardzo znany i drogi architekt, choć dzielnica była uboga. – Było tu jednak tak wielu wiernych, że postanowiono wybudować piękny kościół – mówi proboszcz. Oddany do użytku w 1938 roku, miał za zadanie podźwignąć tytuł nieistniejącej już fary ze Starego Miasta. – Przyjął więc wezwanie św. Michała Archanioła, by kontynuować dziedzictwo najstarszej lubelskiej świątyni – wyjaśnia ks. Arkadiusz.

Kościół św. Michała był ostatnim sakralnym dziełem przedwojennego Lublina. W czasie wojny nie został zniszczony, bo w jego wnętrzu Niemcy urządzili sobie magazyn. – Z jednej strony było to błogosławieństwo, z drugiej przekleństwo, bo choć nie został zniszczony od zewnątrz, jego wnętrze − po tym, jak ss-mani trzymali tu zboże, konie i krowy − nadawało się do kompletnego remontu – opowiada proboszcz.

Po wojnie, w latach komunistycznych, przed świątynią od strony miasta wybudowano nietypową plebanię. – To blok, w którym dziś mieszka 15 księży. Podobno władze zgodziły się na taką budowlę tylko dlatego, że w dużej mierze miała ona zasłaniać kościół – informuje ks. A. Paśnik. – Dziś została tak przebudowana, by nie straszyła z ulicy – mówi ks. Arkadiusz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy