37 lat temu papież odwiedził Lublin

Na ten dzień wszyscy czekali z niecierpliwością. Do Lublina miał przyjechać Jan Paweł II, który przecież przez wiele lat związany był z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, znał miasto, miał tu przyjaciół. Trzeba to było jakoś przygotować.

ag

|

GOSC.PL

dodane 09.06.2024 08:00

Kiedy było wiadomo, że papież do nas przyjedzie, trzeba było znaleźć miejsce na spotkanie miliona ludzi. Oczywiste było, że Ojciec święty odwiedzi Majdanek i KUL. Biskup Ryszard Karpiński zabiegał by zatrzymał się też w katedrze, do której lubił zaglądać na modlitwę, gdy przyjeżdżał do Lublina na zajęcia ze studentami. Nie wiadomo jednak było, gdzie odbędzie się spotkanie z rzeszą wiernych. Miejsce musiało być dobrze przygotowane, łatwo dostępne i stwarzać możliwości zbudowania na tyle dużego ołtarza, by pomieścić nie tylko papieża wraz z biskupami, ale i 50 diakonów z całej Polski, którzy mieli otrzymać święcenia kapłańskie.

- Organizatorzy mieli do dyspozycji i do wyboru wiele miejsc, a nam bardzo zależało, żeby to było na Czubach. Decyzja do nas nie należała, trzeba było modlitwy. Może Duch Święty natchnął abp. Bolesława Pylaka? Zadzwonił do mnie i mówi: „Ty interesowałeś się przyjazdem papieża do Lublina. Weź plan, inżyniera, objedźcie Lublin i na planie zaznacz, gdzie mógłby być przyjęty Ojciec Święty, gdzie mogłaby zostać odprawiona Msza św. dla przynajmniej miliona ludzi”. Od razu tej samej niedzieli pojechaliśmy i obejrzeliśmy wszystkie dostępne miejsca, ale ja wiedziałem, że Czuby są najlepsze - wspomina ks. Ryszard Jurak, wieloletni proboszcz parafii Świętej Rodziny i organizator spotkania z Janem Pawłem II w Lublinie.

Budujący się kościół Świętej Rodziny miał się stać centralnym miejscem uroczystości. Teren trzeba było jednak odpowiednio przygotować, a czas był krótki. - Proszę sobie wyobrazić, że trzeba było wykopać 12 tysięcy dołków i zrobić 38 km płotu, pozyskać żerdzie z lasu, okorować. To wszystko zrobili ludzie w ciągu miesiąca - podkreśla ks. Jurak.

Na spotkanie przybyło ponad milion osób. Dziś po łąkach, które wtedy pielgrzymów przyjęły nie ma śladu. Stoją tu nowe osiedla, a młoda wówczas parafia Świętej Rodziny podzieliła się z czasem swoim terytorium z kolejnymi powstającymi w okolicy parafiami.

- Na spotkaniu z Janem Pawłem II byłam z całą moją rodziną. Rodzice, starszy brat, ciocia z wujkiem i ja. Miałam wtedy 16 lat i wiedziałam, że dzieje się coś wielkiego. Szliśmy na Czuby piechotą z Bronowic, gdzie mieszkaliśmy, a z nami tłumy ludzi. Nie było mowy żeby zmieścić się na chodniku, więc ludzie szli ulicą, nieśli flagi biało-żółte lub biało-niebieskie, a nawet śpiewali pieśni religijne. To było coś niesamowitego. Dziś sama mam dorosłe dzieci i tak się złożyło, że zarówno ja, jak i moi najbliżsi mieszkamy na Czubach, dokładnie na terenach, gdzie odbywało się spotkanie z Janem Pawłem II. Z okna mojego bloku widzę krzyż papieski obok kościoła, który wtedy dopiero się budował i często, stając w oknie, modlę się za wstawiennictwem św. Jana Pawła II. Jestem wdzięczna Bogu, że mieszkam właśnie w tym miejscu - mówi Jolanta Kondracka.

1 / 1