O nowych ustaleniach dotyczących czasu i miejsca śmierci bp. Władysława Gorala i odkryciach w zakresie dokumentacji zbrodni hitlerowskich mówi ks. dr hab. Jarosław Marczewski, historyk i rektor lubelskiego seminarium.
Agnieszka Gieroba: Męczeńska droga bł. Władysława Gorala rozpoczęła się w Lublinie zaraz na początku wojny. Co o niej wiemy?
Ks. dr hab. Jarosław Marczewski: Faktem jest, że biskup trafił do KL Sachsenhausen 4 grudnia 1939 r. wraz z grupą innych duchownych diecezji lubelskiej, na czele z biskupem ordynariuszem Marianem Leonem Fulmanem. Stało się tak w wyniku procesu odbytego tydzień wcześniej przed niemieckim policyjnym sądem doraźnym w Lublinie. Wyrokiem sądu obaj biskupi oraz 11 księży - pod fałszywymi zarzutami przechowywania broni i innej antyniemieckiej aktywności - zostali skazani na karę śmierci, zamienioną w następnych dniach na dożywocie, i wysłani do obozu. Z wymienionej grupy jeden z księży zmarł w Sachsenhausen na początku 1940 roku. Bp Fulman został 21 lutego 1940 r. wywieziony w celu internowania go do Nowego Sącza. Pozostali kapłani zostali przetransportowani 14 grudnia 1940 r. do obozu koncentracyjnego Dachau, gdzie większość z nich poniosła śmierć. Wyjątkiem był bp Goral, który jako jedyny pozostał w Sachsenhausen długotrwale.
W czasie pobytu w obozie biskup nie przebywał pośród innych więźniów...
To prawda. Przez cały okres swojego pobytu biskup podlegał ścisłej izolacji, przebywając w celi wewnętrznego bunkra obozowego - Zellenbau. Miał natomiast - tak, jak inni więźniowie - zezwolenie na wymianę korespondencji. Raz na dwa tygodnie mógł otrzymać i napisać list - po niemiecku, na ustalonym formularzu, podlegający obozowej cenzurze. Mógł także odbierać paczki i przekazy pieniężne. Listy biskupa, których zachowało się bez mała 40, obejmują okres od 20 grudnia 1939 r. do 15 czerwca 1944 r.
Skąd się wzięły trudności w ustaleniu losów bp. Gorala?
Jako że w lipcu 1944 r. linia frontu przesunęła się na zachód od Lublina, kontakt z duchowieństwem i rodziną na Lubelszczyźnie został skutecznie przerwany. W konsekwencji bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej istniała wątpliwość co do losów bp. Gorala. Wiadomo było, że obóz Sachsenhausen został ewakuowany, a jego teren zajęty przez wojska sowieckie i polskie w kwietniu 1945 r., jednak żadna informacja o bp. Goralu nie nadeszła. W rezultacie 7 lutego 1946 r. w katedrze lubelskiej odprawiono nabożeństwo żałobne za zmarłego.
W jaki sposób udało się zweryfikować posiadane dotąd informacje o śmierci biskupa?
Zasadnicze znaczenie ma dokument odnaleziony niedawno w Archiwum Miejsca Pamięci i Muzeum Sachsenhausen w Oranienburgu. Treścią tego dokumentu jest zawarte na trzech stronach maszynopisu zeznanie złożone przez Hansa Appela. Zeznający był od 7 lutego 1942 r. osadzony w obozie Sachsenhausen, gdzie od 20 sierpnia 1942 r. spełniał obowiązki palacza i gońca obsługującego bunkier Zellenbau. On przekazał wiadomości na temat osób związanych z bunkrem Zellenbau w Sachsenhausen - zarówno więźniów, jak też zarządu i strażników. W treści świadectwa Appela można przeczytać: "Goral, Bischof von Lublin, am 21 April nach Ravensbrück überführt, weiterer Verbleib unbekannt" (Goral, biskup lubelski, 21 kwietnia został przeniesiony do Ravensbrück, gdzie przebywa - nie wiadomo). A zatem odpowiedzi na pytanie o dalsze losy bp. Gorala należy poszukiwać już nie w Sachsenhausen, ale w Ravensbrück, dokąd winien przybyć pociągiem, zapewne jeszcze tego samego dnia, tj. w sobotę 21 kwietnia 1945 r. Jako że bp Goral należał do wyodrębnionej kategorii więźniów specjalnych, z pewnością nie było planów na osadzenie go na zwykłych warunkach wraz z masą innych uwięzionych osób. Należy sądzić, że miejscem osadzenia biskupa mogło być jedynie więzienie obozowe w Ravensbrück - tamtejszy bunkier Zellenbau.
Skąd wynika brak informacji na temat obecności biskupa w Ravensbrück?
Osadzenia biskupa prawdopodobnie nie odnotowano na piśmie. W tym czasie rejestru więźniów już w zasadzie nie prowadzono, a przynajmniej nie było już w tym względzie właściwej systematyczności, zwłaszcza gdy przybywających od razu kierowano lub wkrótce miano skierować na śmierć. Na tym etapie obóz charakteryzowały poważne rozprzężenie dyscypliny i upadek porządku biurokratycznego. Trzeba również pamiętać, że w tym czasie władze obozu podjęły działania mające na celu zacieranie śladów zbrodniczej działalności, w tym wywózkę i palenie dokumentacji obozowej. Byłoby zatem dziwne, gdyby w tych okolicznościach pokuszono się jeszcze o odnotowanie przybycia specjalnego więźnia.
Co w takim razie mogło stać się z biskupem?
Coraz szybsze postępy Sowietów doprowadziły w Ravensbrück - podobnie, jak w Sachsenhausen - do podjęcia decyzji o wyprowadzeniu osadzonych ku Morzu Bałtyckiemu. W obozie pozostało łącznie ok. 2 tys. niezdolnych do podjęcia wysiłku więźniów obojga płci. 29 kwietnia opuścili obóz ostatni esesmani. Udział biskupa w marszu ewakuacyjnym wydaje się nieprawdopodobny z racji braku jakiejkolwiek wiadomości na ten temat, choć bp Goral nie był postacią anonimową, a pozostające w pewnym nieładzie marszowe kolumny sprzyjałyby wymianie informacji. Podobnie nie odnaleziono go wśród więźniów pozostawionych w obozie do przybycia Sowietów. Trzeba zatem wnosić, że los bp. Gorala rozstrzygnął się tragicznie pomiędzy
Czy wiemy, w jaki sposób zginął bp Goral?
Analogicznie do dotychczasowych przypuszczeń o losach hierarchy można sądzić, że biskup, z racji jego specyficznej sytuacji, został zabity przez Niemców strzałem w głowę z broni palnej. Miejscem egzekucji mógł być bunkier albo biegnąca między tyłem bunkra a tyłem rzędu obozowych garaży trzymetrowej szerokości tzw. aleja straceń albo plac po prawej stronie jej wylotu, gdzie również dokonywano rozstrzeliwań. Co prawda, w Ravensbrück funkcjonowała także komora gazowa, będąca stanowiskiem masowych mordów, ale właśnie dlatego korzystano z niej w przypadku większej liczby uśmiercanych, a poza tym bodaj ostatnia grupa mężczyzn została zagazowana 4 kwietnia, po czym, o ile wiadomo, do komory trafiały już tylko kobiety. Tak czy inaczej, każda z tych lokalizacji znajdowała się w pobliżu obozowego krematorium. Można pokusić się o przypuszczenie, że ciało uśmierconego biskupa - o ile zginął pomiędzy
Dlaczego dopiero teraz udało się ustalić fakty związane ze śmiercią biskupa?
Wiadomo było, że miejscem przedłużonego cierpienia bp. Gorala pozostawał przez wiele lat KL Sachsenhausen, dziś wiemy, że miejscem męczeńskiej śmierci w końcu kwietnia 1945 r. był KL Ravensbrück. Trzeba podkreślić, że wiadomości na ten temat były łatwo dostępne już bezpośrednio po wojnie, ale żadne instytucje nie zleciły właściwej kwerendy w niemieckich archiwach, opierając się jedynie na nadsyłanych zdawkowych informacjach i pozwalając tym samym na długotrwałe pozostawanie w kręgu błędnych domniemań. Tym bardziej cieszy fakt, że w znacznym stopniu udało się obecnie sprostować i uzupełnić wiedzę odnośnie do losów tej niezwykłej postaci.