Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej zgromadziło wiernych z parafii i wielu pielgrzymów, którzy podczas uroczystości odpustowych prosili o potrzebne łaski. Eucharystii przewodniczył bp Paweł Gonczaruk, biskup charkowsko-zaporoski.
Historia obrazu Matki Bożej Latyczowskiej łączy Polaków i Ukraińców. Wędrówka wizerunku, który musiał być ukrywany zarówno na terenie Ukrainy, jak i Polski, by przetrwać, zakończyła się w Lublinie. To tutaj Maryja odbiera cześć i wyprasza łaski licznym pielgrzymom.
Uroczystościom odpustowym przewodniczył w tym roku bp Paweł Gonczarku z Ukrainy, który podzielił się swoim doświadczeniem wiary i zaufania Matce Bożej.
- Chcę opowiedzieć wam historię z mojego życia, która wydarzyła się przed kilku laty. Trwała już wojna w Donbasie, a my posługiwaliśmy w różnych wioskach położonych niedaleko frontu. To były miejsca, gdzie wciąż mieszkali ludzie, ale nie było tam prądu i bieżącej wody. Woziliśmy ludziom chleb, jakieś produkty i odprawialiśmy, gdy chcieli Mszę św. W jednej takiej miejscowości mieszkało około 30 osób. 10 porozrzucanych w swoich domkach i 20 w bloku, który stał w polu. To były ruiny, więc ludzie przebywali w piwnicach. To była bardzo agresywna grupa, która często nam złorzeczyła i najchętniej byśmy tam wcale nie jechali, ale czuliśmy obowiązek, by dostarczyć im jedzenie. Któregoś razu zostałem powiadomiony przez wojskowych, że zmarła tam kobieta i mam pojechać odprawić pogrzeb. Kiedy dotarłem, wszedłem do piwnicy, gdzie leżało ciało, rozdałem ludziom świece, które zapalili, bo było ciemno i zacząłem odmawiać modlitwy. Ludzie zapalili te świece, one w ciemności oświetlały tylko ich oczy. Spojrzałem i zobaczyłem w nich pustkę, wyglądali strasznie. Odczułem strach, ale odmawiając modlitwy za zmarłych, zacząłem w duchu modlić się też za tych ludzi, wołać do Maryi o ratunek dla nich. Kiedy skończyłem i wyszliśmy na zewnątrz, kobieta, która była liderem tej grupy i najczęściej mnie wyzywała, poprosiła, bym pomodlił się jeszcze raz. Zapytałem po co, bo obrzędy pogrzebowe już skończone, a ona odpowiedziała, że jak się modliłem to było jakoś tak ciepło i spokojnie. Zaproponowałem żebyśmy razem się pomodlili. Oni jednak nie umieli, więc powtarzali za mną Ojcze nasz, a potem poprosili, byśmy nigdy ich nie opuszczali, byśmy zawsze ich odwiedzali. Od tej pory czekali na nas z radością, rozmawiali, śpiewali religijne pieśni, a ich oczy przestały być pustką - mówił bp Gonczaruk.
Podkreślił też, że pustka w oczach jest obrazem pustego serca, a gdy jest puste serce, zajmuje je diabeł i zaczyna rządzić.
- To się dzieje powoli, niemal niezauważenie. Najpierw zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście trzeba przestrzegać przykazań, potem wybiórczo niektóre nam odpowiadają, a inne nie, a potem odrzucamy wszystko. Przyjrzyjmy się naszym codziennym decyzjom, jakie one są? Jeśli wyrzucamy Boga z serca, to On się nam nie narzuca, wychodzi i czeka obok, a to miejsce zajmuje diabeł. Ludzie pytają na wojnie, gdzie jest Bóg - a On jest w sercu człowieka lub wyrzucony z niego. Od tego zależą nasze decyzje, życie nie tylko własne, ale innych ludzi. Wojna jest skutkiem pustego serca, dlatego prośmy Matkę Bożą, by poprowadziła nas do Jezusa, który wypełni nasze serce - mówił bp Gonczaruk.
Tegoroczne uroczystości odpustowe poprzedziły misje parafialne.
- To był czas łaski, za który dziękujemy. Wierzymy, że owoce tych misji będą widoczne w życiu parafii i każdej rodziny - mówi ks. Marek Warchoł proboszcz parafii.