Zaczęło się od pamiętnika, który trafił w ręce Elizabeth B. White. Spisana w nim opowieść przyprowadziła Amerykankę do Lublina, gdzie wydarzyła się najważniejsza część historii.
Był rok 1989. Amerykańska historyczka Elizabeth B. White, zajmująca się tropieniem nazistów, prowadziła jedno z otwartych spotkań. Po zakończeniu jej prelekcji podszedł do niej jeden z słuchaczy, którym okazał się profesorem z Florydy i wręczył niecodzienny pamiętnik, którego został przed laty depozytariuszem. Powiedział, że pamiętnik otrzymał od męża Janiny Suchodolskiej i obiecał mu, że doprowadzi do jego publikacji. Wówczas Elizabeth nie wiedziała nic o autorce pamiętnika, ale obiecała, że go przeczyta. Gdy kończyła lekturę zrozumiała, że ma do czynienia z czymś, czego do tej pory nie widziała. Oczywiście jako historyk wiedziała, że musi przeprowadzić szereg badan, by zweryfikować treści opisane w pamiętniku, wiedziała też, że nie tylko ona otrzymała jego kopię. To sprawiło, że pomyślała, że ktoś coś z tym zrobi.
Dochodzenie
Jednak mijały lata, a nikt pamiętnikiem się nie zajmował. W końcu, kilka lat temu, pomyślała: „a co, jeśli tylko ona wie, że Janina była Żydówką, bo nikt się tym nie zainteresował?”. Zaczęła szukać informacji. Tak zwróciła się do polskiej historyczki Joanny Śliwy, by wspólnie rozpocząć badania nad zapiskami Suchodolskiej. – Pamiętnik był dla mnie zaskoczeniem. Przeczytałam go i zafascynowała mnie postać Janiny – mówi Joanna Śliwa, która w Lublinie opowiadała o historii tej niecodziennej publikacji.
Wiadomo, że Janina pamiętnik napisała w latach 60. XX wieku, więc od czasów wojny minęło już trochę lat i niektóre wydarzenia zatarły się w pamięci piszącej. Pomieszana była trochę chronologia, ale panie, które zajęły się badaniami, postanowiły wyprostować te nieścisłości. – To zwykła praca historyka. Zaczęłyśmy od potwierdzenia tego, czy Janina rzeczywiście była Żydówką, czy nazywała się Janina Mehlberg, czyli kim była rzeczywiście. Zaczęłyśmy przeprowadzać kwerendy w różnych archiwach. Tak trafiłyśmy na materiały dotyczące Henryka Mehlberga, i po nitce do kłębka docierałyśmy do kolejnych archiwów i materiałów. W jednym natrafiłyśmy na całą kolekcję listów Henryka do różnych instytucji żydowskich, w których błagał, by pomogły wydostać się jego żonie, która żyje pod fałszywą tożsamością jako Janina Suchodolska w Polsce. To był ostateczny dowód na to, że Janina Suchodolska to Janina Mehlberg – mówi Joanna Śliwa.
Zapisując historię
Kwerendę autorki książki prowadziły w dziewięciu krajach, wiele tropów okazało się jednak pustych. Wiadomo, że Janina w 1950 roku uciekła z Polski do Berlina, gdzie czekały na nią dokumenty, które pozwoliły jej wyjechać do Kanady, gdzie mieszkali jej przedwojenni przyjaciele. – Zbierając materiały, zwróciłam się do syna tych państwa z zapytaniem, czy ma jakieś pamiątki związane z przyjaciółką rodziców. Usłyszałam, że ma fotografie Janiny z tamtych czasów, w taki sposób docierałyśmy do różnych materiałów, które znalazły się w książce – mówi Joanna Śliwa.
Janina pamiętnik napisała po polsku w szczególnym czasie lat 60., kiedy to komunistyczny rząd w Polsce urządził nagonkę na Żydów, zmuszając około 30 tys. polskich Żydów do opuszczenia kraju. – Ówczesne władze polskie oskarżały Żydów o niewdzięczność, mówiono, że Polacy ratowali ich w czasie wojny, a oni teraz sieją antypolską propagandę w świecie. Myślę, że chęć przeciwdziałania tej narracji była głównym motywem napisania przez Janinę pamiętnika – podkreśla historyczka.
Janina opisała nie tylko ból i cierpienie ludzi podczas II wojny, ale także to, jak z narażeniem życia, pod fałszywym nazwiskiem ona Żydówka, pomagała Polakom. – Nie wiemy, gdzie jest i czy zachowała się ta oryginalna wersja pamiętnika. To, co mamy to tekst, który mąż Janiny Henryk przetłumaczył na angielski i starał się go wydać w Stanach Zjednoczonych, ale nikt w tamtym czasie nie był tym zainteresowany. Janina zmarła w 1969 roku, w latach 70. zmarł jej mąż, ale przed śmiercią przekazał ten pamiętnik swojemu przyjacielowi z Florydy. Ten z kolei przepisał go, opatrując komentarzami dotyczącymi kontekstu wydarzeń historycznych w Polsce, choć nie był specjalistą od historii Polski. W ten sposób mamy trzy wersje zapisków Janiny – opowiada Joanna Śliwa.
Zwykła dziewczyna
Janina Suchodolska urodziła się w 1905 roku w Żurawnie, miejscowości na dzisiejszej Ukrainie. Jej ojciec był dosyć majętnym posiadaczem ziemskim, a rodzina obracała się w środowisku polskiej arystokracji. Janina była uzdolniona matematycznie. Po śmierci ojca przeniosła się do Lwowa, gdzie zaczęła studiować matematykę. Po ukończeniu studiów doszła do wniosku, że nie ma szans na doktorat, gdyż kobiet nie dopuszczano do takich osiągnięć w naukach ścisłych, ale miała szansę na doktorat z filozofii, który obroniła w 1928 roku. W środowisku studentów poznała swego męża Henryka Mehlberga. Młodzi pobrali się w 1933 roku i zamieszkali we Lwowie. Oboje byli nauczycielami do czasu wybuchu II wojny. Do grudnia 1941 roku prowadzili w miarę ustabilizowane życie, gdyż Janinie udało się przekonać urząd, że nie są burżuazją, ale zwykłymi urzędnikami.
Ucieczka do Lublina
Kiedy Niemcy zajęli Lwów i ogłosili powstanie getta, Janina zrozumiała, że to dla nich koniec. Małżonkowie chcieli opuścić miasto. W tym czasie zapukał do nich hrabia Andrzej Skrzyński – przyjaciel rodziny Janiny, który przyjechał przekonać ich, by opuścili Lwów i wraz z nim wyjechali do Lublina, gdzie dostaną fałszywe tożsamości. Małżonkowie nie zastanawiali się i zmienili miejsce zamieszkania. Hrabia Skrzyński działał w Radzie Głównej Opiekuńczej (RGO), która zajmowała się pomocą Polakom w dystrykcie lubelskim. Potrzebował pomocy zaufanej osoby, gdyż coraz więcej Polaków potrzebowało jedzenia, lekarstw i mieszkania. Janina, już pod fałszywym nazwiskiem hrabina Suchodolska, nie chciała być bezczynna, dołączyła więc do Rady Głównej Opiekuńczej oraz do Armii Krajowej. Na początku swej działalności w podziemiu była kurierką, zajmowała się przekazywaniem informacji i pieniędzy.
Za drutami
RGO starała się o zgodę u Niemców na niesienie pomocy więźniom Majdanka. Początkowo okupanci nie chcieli o tym słyszeć, ale z czasem taką zgodę wydali. Janina od samego początku zaangażowała się w pomoc więźniom. Dostarczała żywność i leki, przenosiła grypsy. W relacji więźniów Majdanka wielokrotnie powtarza się postać Janiny Suchodolskiej, która była dla nich nadzieją i świadectwem, że za drutami obozu ludzie o nich wciąż pamiętają. Dzięki Janinie, jej determinacji i uporowi, Niemcy zgodzili się na przesyłanie więźniom paczek z suchym prowiantem. Każdy, kto otrzymał paczkę, mógł wysłać do nadawcy kartkę z podziękowaniem za nią. To był znak dla rodzin, że dana osoba żyje i często jedyny kontakt więźnia i rodziny.
Kiedy w lipcu 1944 roku Niemcy opuścili Majdanek i wkroczyli Sowieci, Janina była wśród osób, które nie tylko zdawały relację z tego, co się tam wcześniej działo, ale i oprowadzała różne delegacje po obozie, chcąc by prawda o tragedii ludzi i zbrodni niemieckiej była rozpowszechniona. To wszystko spisała w pamiętniku, który został opracowany i wydany także w języku polskim pt. „Fałszywa hrabina”.