Z dwóch ambon na temat wolności i religii dyskutowało dwóch filozofów. Jeden wierzący, drugi uznający siebie za ateistę. - Pan Bóg, jeśli istnieje, to ma w szczególnej opiece ateistów, bo są w mniejszości - rozpoczął prof. Jan Woleński.
Na jednej ambonie stanął prof. Jan Woleński związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, a na drugiej prof. Piotr Gutowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Kościół dominikanów na Starym Mieście był wypełniony słuchaczami. Obecny był abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski, przedstawiciele środowisk naukowych i artystycznych, a także studenci. Spotkanie prowadził o. Tomasz Dostatni. To pierwszy akord V Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie. Program kongresu Tu.
- Czuję się znakomicie na tej ambonie. To potwierdza całe moje przeświadczenie, że Pan Bóg, jeśli istnieje, ma w szczególnej opiece ateistów, bo są w mniejszości - rozpoczął w żartobliwy sposób prof. Jan Woleński, filozof analityczny, filozof języka i teoretyk prawdy związany z UJ.
Prof. Jan Woleński ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - Religia po prostu jest i pełni swoją funkcję, całkiem pożyteczną w wielu dziedzinach. Ale to nie wyklucza pewnej krytycznej oceny. To, co mówię, nie jest podyktowane uprzedzeniami, choć te wśród ateistów są dość częste - mówił prof. Woleński.
- Można podać zapewne kilkadziesiąt definicji wolności. Ale podstawowe rozróżnienie mówi o wolności od czegoś i wolności do czegoś. Anglicy freedom, jako wolność od czegoś odróżniają od liberty, czyli realizacji wolności w związku z jakimś uprawnieniem. Mówiąc krótko: nie ma odpowiedzialności bez wolności. Każdy system prawny czy moralny zakłada, że człowiek odpowiada za to, co czyni tylko wtedy, gdy jest wolny – mówił. Ale jak podkreślił, zarówno u Hegla jak i u Marksa pojawia się pojęcie wolności jako uświadomionej konieczności.
Prof. Woleński mówił z ambony w kościele dominikanów również o wolności religijnej, która poza ustrojami autorytarnymi jest gwarantowana przez każdy cywilizowany system prawny, który chce zasługiwać na miano ładu demokratycznego. - Komu przysługuje wolność religijna i na jakich zasadach? - pytał. - Może zwrócę uwagę na to, że tak wielki klasyk liberalizmu i tolerancji, jak John Locke, w związku z ograniczeniami swojej epoki i swojej pozycji politycznej uważał, że powinno się tolerować religie innych z wyjątkiem katolicyzmu i ateizmu. To, również w dzisiejszej Polsce - kontynuował wywód - rodzi pytanie, czy prawo wolności religijnej przysługuje niewierzącym. Czy prawo do niewiary jest na równi z prawem do żywienia przekonań religijnych. Bo polskie prawodawstwo nie mówi o tym dokładnie - precyzował filozof.
Prof. Piotr Gutowski ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - Mojego prawa do bycia agnostykiem czy ateistą nikt nie kwestionuje - mówił. - Jednak domaganie się przez dyrektorów szkół od rodziców, którzy nie posyłają dzieci na lekcje religii pisania specjalnych oświadczeń, jest jawnie sprzeczne z konstytucją - podkreślał.
Ale poważniejsza według niego jest kwestia, która dotyczy kształtu życia publicznego w Polsce. - Obowiązki religijne są jednym z elementów ograniczających uprawnienia wolnościowe, bo nie wszystko wolno ze względu na zasady religii. Jakie są granice? Moje obawy dotyczą groźby koncepcji tzw. jedynej prawdziwej moralności. Wydaje mi się, że religia taką właśnie moralność oferuje, ale też stara się ją niekiedy wymusić.
Z kolei prof. Piotr Gutowski z KUL mówił m.in. o podstawach tolerancji dla poglądów, które z naszej własnej perspektywy wydają się być fałszywe. - Jeśli spór dotyczy spraw istotnych, jak w przypadku aborcji, to przybiera on postać niezwykle ostrą. Prawo wolności kobiety przeciwstawia się prawu do życia dziecka. Obie strony się wzajemnie oskarżają, a ich struktura jest taka, że radykałowie pilnują, aby do kompromisu nie dążyć - mówił.
Teizm chrześcijański ma wiele twarzy i interpretacji, stąd wiele denominacji: katolicyzm, prawosławie, protestantyzm. - Niektórzy odrębnie rozumieją przesłanie chrześcijańskie w obrębie tych nominacji - zauważył. - Istnieją takie interpretacje, które przebiegają w poprzek historycznych podziałów. Fundamentalistom protestanckim i katolickim bliżej jest do siebie nawzajem niż do niefundemantalistów ich własnych wyznań. Za chrześcijaństwo dojrzałe, uważam to niefundamentalistyczne, choć jest ono zjawiskiem realnym. Trudno podać zbiór jego cech, bo nie jest instytucjonalnie i doktrynalnie wyodrębnione - precyzował.