O tworzących się drogach, niespodziewanych spotkaniach i najlepszych nagrodach z Anną Skórą, studentką politologii UMCS, rozmawia Elwira Wachel.
Elwira Wachel: 8 tys. ludzi z całego świata weźmie udział w sztafecie olimpijskiej, w tym 26 Polaków. Jak dołączyłaś do tego grona?
Anna Skóra: – Firma Samsung zorganizowała konkurs na Facebooku. Można było zgłosić siebie albo znajomych jako kandydatów do sztafety olimpijskiej. Jeśli zgłaszało się innych, to nie brało się udziału w wyjeździe, ale można było wygrać telefon. Działało to na zasadzie łańcuszka. Mnie zgłosił kolega. Postanowiłam wtedy, że nie będę zapraszać kolejnej osoby. Po dwóch tygodniach oddzwonili i dowiedziałam się, że moje uzasadnienie się spodobało.
Polecenie konkursowe brzmiało: „Udowodnij nam, że to właśnie ty powinieneś wygrać. Jak pomagasz lub pomagałeś innym? Co wyróżnia cię spośród innych?”. W takim razie, jaka była Twoja motywacja?
– Rozpoczęłam od słów Paulo Coelho: „Drogę tworzy się, idąc”. Opisałam, że jest to element sportu, a także łączy się z ideą biegu z pochodnią. Wspomniałam o historii znicza. Wbrew pozorom, tradycja ta nie wiąże się ze starożytnością, ale narodziła się w XIX w. Podkreśliłam, że sport jednoczy narody, co symbolizuje ostatnia osoba wbiegająca na stadion i zapalająca znicz. Urzeczywistnia ona wymiar ponadnarodowy, pokojowy. Poza tym przez pierwszy rok studiów sama trenowałam w sekcji lekkoatletycznej – sprint, skok w dal – w AZS UMCS. Kontuzja uniemożliwiła mi wyczynowy sport, dziś traktuję to hobbistycznie, ale nadal jestem wierna bieganiu. Przeniosłam swoje zainteresowania na piłkę nożną.
Jak będzie przebiegał Twój pobyt w Londynie?
– 19 lipca wylatujemy pod Londyn wspólnie z ośmioma gwiazdami z Polski, m.in. Michałem Żebrowskim, Jaśkiem Melą. Każdy z uczestników ma do przebiegnięcia 300 m. Dostajemy specjalne stroje. Mój bieg jest 21 lipca w Gravesend. Organizatorzy zapewnili atrakcje – zwiedzanie Londynu – dla osób, które danego dnia nie biorą udziału w sztafecie. Razem ze mną wyrusza również Rafał Koszyk, kolega z AZS UMCS. Jesteśmy dwójką biegaczy z Lublina. Co ciekawe, nie wiedzieliśmy od początku, że oboje wyjeżdżamy, bo nasze drogi na pewien czas się rozeszły.
Czym jest dla Ciebie ten wyjazd?
– Przede wszystkim nagrodą i wyróżnieniem. To także w niewielkim wymiarze udział w tradycji igrzysk olimpijskich. Spotkam też gwiazdy. Poznam ludzi, którzy podobnie jak ja pasjonują się biegami. Poza tym po raz pierwszy zobaczę Anglię, więc to dodatkowa atrakcja. Dla mnie każdy element, który składa się na tę imprezę, jest spełnieniem moich oczekiwań. Chciałabym zostać na całe igrzyska, ale nie wiem, czy będzie taka możliwość ze względu na zawartą umowę.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się