115 osób tylko w tym roku przyjęło szkaplerz. Kilkaset innych podjęło adopcję duchową dziecka poczętego, kilkadziesiąt codziennie przychodzi na adorację Najświętszego Sakramentu.
Po wojnie Milejów słynął z przetwórstwa owocowo-warzywnego. W dobie rozkwitu (w latach 70.–80. XX w.) Zakład Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego zatrudniał około 2 tys. osób. Dla miejscowości oznaczało to, że niemal wszystkie rodziny miały w nim źródło utrzymania. Niestety, kilka lat temu przetwórnię zamknięto. Bezrobocie sięgnęło ponad 20 proc. – To był bardzo trudny czas. Wiele rodzin znalazło się bez środków do życia, młodsi wyjechali „za chlebem” za granicę. Pamiętam wizytę duszpasterską, podczas której pokazywano mi robocze ubrania zapakowane w reklamówki. Ludzie liczyli, że ktoś nagle da im pracę i chcieli być przygotowani – mówi ks. Andrzej Juźko, proboszcz parafii. Niedawno część milejowskiego zakładu odrodziła się dzięki nowym właścicielom. Zatrudnienie znalazło około 270 osób. Przynajmniej część okolicznych mieszkańców znów ma miejsce zbytu dla swoich produktów i pracę. Ci, którzy nie pracują w przetwórstwie czy rolnictwie, dojeżdżają do pobliskiej Łęcznej lub Lublina, gdzie trochę łatwiej o pracę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.