Pierwsi nieletni żacy są zachwyceni zajęciami na wyższej uczelni. Dla dzieci ze szkół podstawowych to nie tylko nowa wiedza, ale i wielkie przeżycie.
Zostać studentem w szóstej klasie szkoły podstawowej to nic nadzwyczajnego. Przynajmniej odkąd ruszył Uniwersytet Otwarty KUL, który na wykłady i ćwiczenia zaprasza i tych najmłodszych, i tych na emeryturze. – Zainteresowała nas oferta dla szkół. Pomyśleliśmy, że warto pokazać uczniom, jak wyglądają zajęcia na uniwersytecie. Dla dzieci zostanie studentem to wielkie przeżycie i powód do dumy – mówi Marta Martyniuk zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej nr 50 w Lublinie. Temat rozpoczynający zajęcia brzmiał intrygująco: „Ekstremofile. Cóż to takiego? Dlaczego ziewanie jest zaraźliwe?
Dlaczego deszcz czasami ma kolor czerwony?”. – Jako nauczyciel zastanawiałam się, czy wykładowca na co dzień pracujący ze studentami potrafi w przystępny i zrozumiały sposób wyjaśnić problematykę uczniom podstawówki. Okazało się, że niesamowita energia przekazu, połączona z wykorzystaniem nowoczesnych środków multimedialnych sprawiła, że byliśmy zafascynowani – mówi Marta Martyniuk. – Mieliśmy dużą satysfakcję, przysłuchując się dyskusji naszych uczniów. Prowadząca przyznała, że ich punkt widzenia jest bardzo interesujący i nowatorski – podkreślają nauczyciele. – Podczas tych zajęć okazało się, że są uczniowie, których wcześniej nie podejrzewaliśmy o takie zainteresowania – dodają. Dodatkową atrakcją przygotowaną dla studentów Uniwersytetu Otwartego jest zwiedzanie nowoczesnego Muzeum Uniwersyteckiego KUL. – Po zajęciach mogę powiedzieć, że nie tylko dzieci zdobyły nową wiedzę, ale i czuły się dowartościowane, a to dla nastolatków jest doświadczenie bezcenne – mówi Marta Martyniuk.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się