150 lat to dużo i mało zarazem. I choć może wydawać się, że powstanie styczniowe to dawne dzieje, dokumenty z tamtego czasu, pamiętniki, a nawet wspomnienia żyjących świadków, którzy w swej młodości spotkali się jeszcze z weteranami powstania, pokazują, że to wcale nie było tak dawno.
Władysław Rokicki urodzony w 1917 roku, jeden z obrońców Lublina, wspomina, że jako mały chłopiec, gdzieś na początku swojej edukacji, spotkał się z weteranami powstania styczniowego. – Dla nas,młodych chłopców, byli to wielcy bohaterowie. Nasi rodzice żyli przecież pod zaborami i dla nich odzyskana niepodległość była czymś nowym, wspaniałym, o co walczyli powstańcy. Pamiętam, jak ten człowiek opowiadał o tym, jak bardzo Polacy tęsknili za wolną ojczyzną, i że czymś naturalnym było dla nich oddać swoje życie w tej sprawie – mówi Władysław Rokicki.
Międzynarodowa sesja poświęcona 150. rocznicy powstania styczniowego zorganizowana na lubelskim Zamku oraz na KUL przypomniała tamte czasy, zapał ludzi walczących o wolność, duchowieństwo, które stanęło do walki z zaborcą nie tylko z bronią w ręku, ale i podnosząc wiernych na duchu i podtrzymując patriotyzm, a także ówczesnych ludzi, którzy dziś są świętymi lub kandydatami na ołtarze. Lublin brał aktywny udział w walkach powstańczych, do których dołączyli nie tylko dorośli, ale i duża liczba młodzieży gimnazjalnej.
Więcej o lubelskich obchodach powstania styczniowego w kolejnym papierowym wydaniu "Gościa".