Maja ma dwa miesiące. Jest siódmym dzieckiem Justyny i Janusza. Śpi w swoim łóżeczku pod oknem cichutko, nieświadoma jeszcze, że rodzice mają kłopoty. Dla niej liczy się to, że jest kochana, a to, że mama marzy o pampersach dla niej, to zupełnie inna sprawa.
Justyna jest drobna, ale bardzo silna. – Muszę taka być, bo jak mój mąż Janusz pracuje, na mojej głowie są zakupy czy choćby przyniesienie wody, bo tu, gdzie mieszkamy, nie ma bieżącej wody ani kanalizacji. Wie pani, ile zakupów trzeba zrobić dla siedmiorga dzieci i czwórki dorosłych? – pyta trochę retorycznie. W małym drewnianym domku w dwóch pokojach mieszka z mężem, dziećmi, teściem, szwagrem i czasami jeszcze z ciocią. Na noc pokój, który zajmują, zamienia się w wielką sypialnię. Dwa łóżeczka dla najmłodszych dzieci, dwie wersalki, jak trzeba, to gruba kołdra na podłodze, a na niej puchate poduszki, by dzieciom było wygodnie. Na więcej nie mogą sobie pozwolić. Nie narzeka, choć powodów do tego znalazłaby tysiące. Teraz, kiedy mąż ma dorywczą pracę na budowie, jest trochę łatwiej, ale co będzie, jak ta praca się skończy? Nie chce wybiegać myślą zbyt daleko w przyszłość. Po co?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.