Są Państwo jak... błyskawica. Jestem zbudowana i poruszona reakcją Czytelników. A to dowód na to, że dobrych ludzi o wrażliwych sercach wcale nie brakuje.
Uff! Co za szczęście, że wbrew doniesieniom wielu mediów wciąż potrafi nas poruszyć los kogoś biednego i potrzebującego. Zresztą nie chodzi tu tylko o poruszenie, ale przede wszystkim o podjęcie konkretnych działań. No, ale po kolei. Dzień po ukazaniu się nowego numeru Gościa Niedzielnego, w którym pisałam o rodzinie z siedmiorgiem dzieci, która żyje w domu bez kanalizacji i wody bieżącej, a największym marzeniem rodziców są pampersy i mleko Bebiko, którym karmią najmłodszą Majkę, do redakcji zadzwonił pan Tadeusz. Powiedział wprost, że na rozmiarze pampersów i mleku dla dziecka to on się nie zna, ale chętnie odwiedzi tę rodzinę i pomoże w czym może. Potem były kolejne telefony i maile. W ciągu kilku dni udało się nam nazbierać trochę ubrań dla dzieci, a nawet i dla rodziców, ktoś przebąkiwał, że może by tak tę pralkę Franię z wirnikiem, o której marzą rodzice siódemki dzieci, jakoś by udało się załatwić. Zobaczymy, może się uda, bo odzew na apel o pomoc tej rodzinie nie ustaje. No i właśnie dlatego napisałam, że Państwo są jak błyskawica. Nie tylko szybcy, ale i rozświetlający jasnym światłem wydawałoby się, że zupełnie czarną i beznadziejną sytuację. W imieniu Justyny i Janusza – rodziców w potrzebie – dziękuję bardzo.