Prawie 200 koni, zawodnicy z 12 krajów Europy, wolontariusze i tłumy zwiedzających - tak można krótko scharakteryzować to, co odbyło się podczas pierwszej Cavaliady w Lublinie.
Konie to jedne ze stworzeń, które panu Bogu najlepiej się udały - uważa pan Adam Górniak z Lublina, który konno jeździ od dzieciństwa. Do tej pory w Lublinie nie było zawodów rangi Cavliady, choć małych klubów jeździeckich w naszym regionie nie brakuje. To właśnie zdecydowało, że organizatorzy Cavaliady, którzy wcześniej podobne imprezy organizowali w Poznaniu i Warszawie postawili w tym roku na Lublin. - Miasto ma znakomite warunki do organizacji takich imprez. Hala Targów Lubelskich ma odpowiednią wielkość, a zaplecze pozwala na urządzenie stajni dla 200 koni. Bardzo mile zaskoczyła nas także frekwencja mieszkańców regionu. W sobotę na wieczorne show zabrakło biletów - mówi Magdalena Grzywa, rzecznik prasowy Cavaliady. Oprócz zawodów odbyły się także pokazy umiejętności i możliwości koni i jeźdźców. To widowisko przyciągnęło najwięcej kibiców.