Po wprowadzeniu ustawy aborcyjnej w 1956 r. miał odwagę pisać: „Jako człowiek odmawiam”. Na KUL wspominali go bliscy znajomi i syn Paweł.
Paweł Fijałkowski, syn profesora, podkreślał, że ojciec zawsze był jego przyjacielem. – Nie byłem grzecznym chłopcem, biłem się z chłopakami, zostałem wyrzucony ze szkoły, miałem swoje pomysły na życie. Ojciec zawsze mi towarzyszył – mówił syn profesora. – Moje pierwsze wspomnienia rozmów z ojcem dotyczą wielkiego słowa „człowieczeństwo”. Ojciec mówił, że nad człowieczeństwem trzeba pracować, rozwijać je i oczyszczać, bo inaczej flaczeje. Przeżycia wojenne zostawiły wielkie ślady w jego psychice. Przyznawał, że musi poradzić sobie z nienawiścią. Widziałem, jak zmagał się ze sobą. I w końcu mu się udało. To chyba wtedy został prawdziwie moim przyjacielem. Byłem nastolatkiem, kiedy tata poradził sobie, jak mówił, z oczyszczeniem człowieczeństwa. Stał się jakby od nowa „dzieckiem odważnym”, radosnym, śmiało mówiącym o swoich przekonaniach. Na drugi plan schodziły inne rzeczy typu wykształcenie, stopnie, uwagi w dzienniku. Ważne było, jakim staję się człowiekiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.