Arcybiskup senior jest najstarszym polskim biskupem. Mimo upływu lat, wciąż aktywnie pracuje. - Teraz mam czas na pisanie książek - mówi i dodaje, że wie, iż łaską jest, że głowa może jeszcze pracować, tylko nogi już tak szybko nie chcą chodzić. - Pewnie za dużo tańczyłem w młodości - śmieje się arcybiskup.
Urodził się 20 sierpnia 1920 roku w Łopienniku, małej wsi między Lublinem i Zamościem. Wracając myślą do swojego dzieciństwa, wspomina rodzinny Łopiennik jako miejsce szczególne. Dla młodego chłopca był to świat pełen historii, pięknego krajobrazu, głównej drogi, którą jechało się do Lublina, i szkoły zbudowanej z czerwonej cegły. Z tą szkołą łączą się wspomnienia specjalne. Tak się zdarzyło, że w rodzinnym domu Pylaków mieściły się dwie klasy, które przez wiele lat dzierżawiła placówka. – To dlatego nauczyłem się czytać, zanim poszedłem do szkoły. Jako mały brzdąc, podpatrywałem dzieci uczące się u nas w domu – opowiada biskup Bolesław.
Swoje umiejętności czytelnicze doskonalił... pasąc krowy. To zajęcie nie przeszkadzało w lekturze, która stała się pasją młodego Bolka. Potem przyszła wojna, udział w walce, praca, a w końcu seminarium. Nigdy nie myślał, że zostanie biskupem, a gdy wezwał go do Warszawy prymas Wyszyński, postanowił sobie, że w razie gdy zaproponuje mu biskupstwo, odmówi. Prymas powiedział mu jednak, że Panu Bogu się nie odmawia. Tak zaczęła się jego biskupia posługa, która trwała do 1997 roku. W tym czasie udzielił święceń kapłańskich 680 alumnom.
Wspomnienia z rodzinnego domu oraz drogi kapłańskiej i biskupiej można będzie przeczytać w najbliższym "Gościu Niedzielnym".