To już czwarty dzień w drodze. Właściwie ciągle w słońcu. Słońce towarzyszy lubelskim pątnikom od początku wędrówki. Temperatury sięgają nawet 33 stopni.
Jest tak ciepło, że jedyną ochłodą staje się strażacki prysznic. Rozwinięty wąż i chłodna woda czekały tuż przed Wisłą na pątników z III kolumny. Strażacy przygotowali ponad 2000 litrów wody. Pielgrzymi przeprawiając się przez Wisłę opuścili już granice naszej archidiecezji. Dla wielu te pierwsze dni drogi stały się sprawdzianem zarówno fizycznym jak i psychicznym. - Nie ukrywam, nogi bolą mnie bardzo - mówi Katarzyna, która na pielgrzymkę wybrała się po raz pierwszy. - Miałam nawet w pewnym momencie pokusę, żeby zrezygnować, bo wydawało mi się, że już nie dam rady. Wtedy zobaczyłam panią Stanisławę. Myślę, że może mieć około 70 lat. Popatrzyła na mnie i powiedziała: dziecko dasz radę, warto, mówię Ci. I jakoś tak mi się zrobiło najpierw wstyd, że moje zniechęcenie ktoś obcy zobaczył, a jednocześnie poczułam taką ulgę, że ktoś wie, że nie jest łatwo, i że mi kibicuje.
Czas rekolekcji w drodze jest czasem odkrywania obecności Chrystusa w życiu. Pątnicy codziennie słuchają katechez głoszonych przez księży przewodników, duszpasterzy grup i ojców duchownych. Wszyscy przyznają, że zaskakuje ich dobroć braci i sióstr na szlaku.