- Chodzenie po linach rozpiętych między kamienicami na Starym Mieście w Lublinie, zabawy uliczne, koncerty muzyczne i nowy cyrk - to wszystko składa się na Carnaval Sztuk-Mistrzów. Chcieliśmy by przestrzeń miejska ożyła, by stała się miejscem demokratycznego święta dla wszystkich - mówi Rafał Sadownik, koordynator festiwalu.
Jak mówią organizatorzy - istotą Carnavalu Sztuk-Mistrzów jest idea zabawy ulicznej i zagospodarowanie przestrzeni miasta. Zabawie od zawsze towarzyszyła sztuka ludyczna. Poprzez nowy cyrk i buskerstwo otwarto w Lublinie czas wspólnego święta. Karnawał to czas, kiedy codzienność nabiera innego wymiaru. Jest świętem życia samego w sobie, jak podkreśla Rafał Sadownik. - Jest esencją życia, jego najbardziej witalnym objawem. Namioty eksplodują teatrem nowego cyrku. Objawiąją świat, w którym sztuka staje się jednością, a bariery i podziały na teatr, cyrk, żonglerkę, taniec czy muzykę przestają istnieć w obrazie artystów totalnych. Ulice wypełniają się różnymi przejawami zabawy, sztuki i kultury. Niebo po raz kolejny opanowali highlinerzy, którzy przysłonili słońce blaskiem swoich umiejętności i brawurą swoich kroków. Rzeczywiście, Starówka zamieniła się w miejsce gdzie przechodnie zatrzymują się i spoglądają w górę zamierając w bezruchu. Co raz z okien wychodzą kolejni śmiałkowie, by stąpając po linach zawieszonych nad naszymi głowami, przejść na drugą stronę. Robi to niesamowite wrażenie.
Karnawał odbywa się w Lublinie już po raz czwarty. Wcześniej był on organizowany w mniejszej skali. Rafał Sadownik, dyrektor artystyczny Carnaval Sztuk-Mistrzów przyznaje, że jako znawcy kultury brakowało mu elementów ludycznych w przestrzeni życia miejskiego. Stąd też pomysł tego typu imprezy. Chciał też nawiązać do tradycji "Sztukmistrza z Lublina". - Nasz karnawał jest jednym z nielicznych, a może jedynym świętem, gdzie ponad dwieście osób z całego świata przyjeżdża, by chodzić po linach zawieszonych nad naszymi głowami - mówi Sadownik. - Największe wrażenie na nich robi fakt, że część lin została zawieszona między wieżą Katedry, a Wieżą Trynitarską. Oczywiście to zasługa ks. proboszcza Lewandowskiego - dodaje. - Staramy się także podczas trwania karnawału walczyć ze stereotypem, że to, co się dzieje na ulicach jest kulturą niską. Należy jednak pamiętać, że błazen był kiedyś ważną instytucją. Błazen był nietykalny, mógł powiedzieć wszystko, nawet prosto w twarz wytknąć błąd czy głupotę królowi. Potem pojawili się klauni, którzy także mieli prawo do mówienia prawdy, często w sposób komiczny. W życiu społecznym i politycznym mamy osoby, które przekraczają granice słów i zachowań. Karnawał służy temu, by za pomocą różnych metod uczyć ludzi dystansu do siebie. Chcemy by mieszkańcy Lublina wyszli z domów, oderwali się od codzienności, od telewizji, od pesymistycznych wiadomości. Satyra i komizm służą temu, by mówić kontrowersyjne rzeczy, ale też by je uzasadniać, a nie atakować na oślep.