By pomóc drugiemu człowiekowi wcale nie trzeba pieniędzy. Wystarczy podzielić się swoim czasem, zdolnościami i drobiazgami, które i tak są nam zbyteczne.
To co wyróżnia tę akcję spośród innych jest fakt, że nie zbiera się w niej pieniędzy. – Nasza pomoc skierowana była i jest dalej do dzieci, które przecież nie zarabiają. Dlatego zachęcaliśmy wszystkich, także najmłodszych, by podzielić się tym, co mamy. Dzieci mogły oddać część swoich zabawek innym dzieciom, podzielić się słodyczami, dorośli przeglądali garderobę całej rodziny i wybierali rzeczy, które były już niepotrzebne, firmy ofiarowały trwałe produkty żywnościowe, które można było rozdać potrzebującym – opowiada Ewa Dados inicjatorka akcji.
Dary można przynosić do sztabów, czyli miejsc oznaczonych słoneczkiem – logo akcji, które powstają w różnych miejscach. Wielka uliczna zbiórka w tym roku odbędzie się 1 grudnia. Samochody z logo akcji będą czekały na ofiarodawców, a główny sztab będzie się mieścił w siedzibie Radia Lublin.
– Ta akcja przestała już być tylko akcją pomocy dla potrzebujących, ale stała się też lekcją wrażliwości. Dzieci uczyły się, że też mogą komuś pomóc, choć same nie zarabiają i nie mają pieniędzy. Kiedy w naszej szkole pierwszy raz powstał sztab akcji, dzieci przynosiły często swoje ulubione zabawki mówiąc, że może ktoś inny bardziej potrzebuje pluszowego misia – opowiada Mariola Woźna.
Dary trafią do potrzebujących przed Bożym Narodzeniem. – Współpracujemy z ośrodkami pomocy społecznej, ośrodkami pomocy rodzinie, Caritas, parafiami, domami dziecka. To oni podają nam adresy rodzin, którym trzeba pomóc – wyjaśnia Ewa Dados.