Uroczysta liturgia Mszy św. zgromadziła w lubelskiej katedrze wiernych, którzy modlili się w 75. rocznicę śmierci ostatniego metropolity ormiańskokatolickiego we Lwowie, abp. Józefa Teodorowicza. Koncelebrował ją ormiańskokatolicki patriarcha Cylicji, wielce błogosławiony Nerses Bedros XIX, zwierzchnik wszystkich katolików obrządku ormiańskiego.
W tłumaczonej na język polski homilii katolikos Nerses Bedros mówił o Eucharystii, która jest „szczytowym momentem jedności chrześcijan”. Przypomniał również o jedności kolegium biskupiego, która rozciąga się na wspólnotę Słowa Bożego, a przez nią na tych, którzy uczestniczą w Eucharystii. - „Ta wspólnota przekłada się na akty wiary, konkretną miłość wyrażającą się w czynach, które nazywamy świadectwem życia” - mówił. Nawiązując do kryzysów, przez jakie przechodzi współczesny świat, wojny i nieszczęścia, kaznodzieja zwrócił uwagę na następujący po nich wzrost powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Zdaniem katolikosa ci, którzy doświadczywszy nieszczęścia przyjmują to wezwanie znajdują w nim wypełnienie ludzkich braków, które tylko Bóg jest w stanie wypełnić sobą. - „Przechodząc przez ciemności ufamy światłu, którym jest Bóg” - podkreślił. Jako przykład zaufania Bogu w warunkach nieludzkich „ciemności” obozu koncentracyjnego przywołał postać św. Edyty Stein. - „Ona nie tylko przetrwała te chwile, ale była w stanie także pomagać innym” - powiedział.
Patriarcha nawiązał również do dramatycznej sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie, gdzie, jak podkreślił, nie należy mówić o „arabskiej wiośnie”, ale raczej o „arabskiej zimie”. - „Człowiek pyta wtedy, gdzie jest Bóg? Czym sobie zasłużyłem na to, co przeżywam, na cierpienie?” - pytał. - „Bóg jest, ale nie potrafimy patrzeć na nasze dramaty Jego oczami. A Bóg potrafi wyprowadzić dobro z każdego zła” - tłumaczył.
Hierarcha odniósł się także do dramatycznych wydarzeń sprzed wieków, kiedy Ormianie uciekając ze swej ojczyzny przed prześladowaniami ze strony Imperium Otomańskiego, znajdowali przyjęcie miedzy innymi w Polsce. - „Oni po latach zrozumieli sens swojego cierpienia i tułaczki właśnie w krajach, w których się osiedlili” - powiedział. Przypomniał postać abp. Teodorowicza, „prawdziwego Ormianina i prawdziwego Polaka, który przeżył swoje życie jak chrześcijanin, jak patriota szukający pokoju i wprowadzający go pomiędzy polityków i przedstawicieli Kościoła”.