Nie żyje Zbigniew Wodecki. Muzyk był doskonale znany lubelskiej publiczności

Zmarł w jednym z warszawskich szpitali w wieku 67 lat. To był wykształcony muzyk i prawdziwy artysta, człowiek pozytywnie nastawiony do życia

I co, odkrylibyśmy Pana twórczość po śmierci?

Ostatnio odkryto moją płytę po 30. latach. Ale chcę powiedzieć, że oprócz ciężkiej pracy, wysiłku, nauki –trzeba mieć dużo szczęścia. Dla mnie bolesne zawsze było to, że ci prawdziwi artyści nie mają szans się przebić bo jest dla nich za mało czasu. Dzisiaj wszystko musi być takie, żeby się reklamy zmieściły itd.

To pytanie o Pana płytę pt. "platyNowa".

Oczywiście ta nazwa to żart. Żeby jakoś sprowokować. Uważam, że teksty są całkiem dobre na tej płycie.

Nie byłoby pełnego wywiadu, gdybym nie spytał o "Pszczółkę Maję".

Już czwarte pokolenie tego słucha. Byłem bardzo młody wtedy. I zaśpiewałem ten utwór całkiem przypadkowo. Dzięki temu nagraniu zacząłem być znany.

Czy dobrze Panu z tym, jak Pana postrzega publiczność?

Zawsze chciałem być postrzegany tak, jak teraz.  Jestem muzykiem, skrzypkiem. Za dużo pracowałem, ćwiczyłem żeby być celebrytą. Bawię się tym, co robię. Bo gdybym chciał pokazać to, czego się nauczyłem - to ludzie by wyszli z sali – bo to jest za trudne.

Widziałem Pana ostatnio w reklamie telewizyjnej. Ale jest nietrafiona. Myślałem, że to będzie reklama szamponu do włosów?

(śmiech) Pecunia non olet – jak mówili starożytni. Boją się pewnie, że za taką reklamę szamponu chciałbym zbyt dużo.

A czy jest jakiś sposób na bujne włosy?

No jest. Ja go mam, ale czekam na firmę, która da więcej (śmiech).

Wielu wybitnych artystów pochodzi z małych miejscowości. Warto uciekać do dużego miasta?

Wielkie miasta są normalne, choć mają świetną architekturę. Ale bardziej zintegrowane są osoby w małych miejscowościach. Okazuje się, że osoby z małych miejscowości dochodzą do wielkich sukcesów. A w dużych miastach jest pośpiech, stres, korki. Potem szukanie miejsca na parkingu. Trzeba zostawić wreszcie kompleks prowincjusza, który jest jeszcze obecny w niektórych środowiskach. Prowincjusz tak naprawdę to ten, kto uważa, że prawdziwe życie toczy się gdzie indziej – a nie tu gdzie on jest.

 

Aby być na bieżąco z tym, co w "Gościu Lubelskim", dołącz do nas na Facebooku https://www.facebook.com/gosc.lubelski

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..