W kilku powiatach województwa Lubelskiego sytuacja jest poważna. Istnieją miejscowości odcięte od świata przez zaspy śnieżne. Interweniuje sam premier - wojewoda udała się w teren osobiście ocenić stan zagrożenia.
- Poprosiłem, żeby wojewoda pojechała na miejsce. Poprosiłem także ministra Trzaskowskiego, ministra administracji, żeby sprawy osobiście przypilnował. Zobaczyłem, że trzeba znowu tam trochę potrząsnąć ludźmi, że trzeba działać ponad standardowo - jeśli jest kłopot. Nawet jeśli to są wioski przygraniczne, nawet jeśli to jest daleko od stolicy i dotyczy stosunkowo niedużej grupy ludzi to trzeba jednak się o to troszczyć tak jak o siebie. Jestem też poirytowany taką ospałością i takim lekceważeniem - powiedział premier Donald Tusk na antenie TVN24.
Zaspy śnieżne powodują utrudnienia tak, że mieszkańcy mają kłopot w dotarciu do sklepu, ale także do przychodni czy innych miejsc. Z pewnością jest to sytuacja dramatyczna w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia - gdyby trzeba było wezwać karetkę pogotowia. Pan Marek z Żółkiewki narzeka na zaspy i nieprzejezdne drogi. - Jest ciężko, ale nikt nie jest w stanie odśnieżyć wszystkiego na bieżąco, bo wiatr ciągle nawiewa śnieg na drogi - mówi. I dodaje: - Ludzie wolą zadzwonić do telewizji, albo do radia, a nigdzie nie zgłoszą do służb, że jest problem z zaspami - dodaje.
Wojewoda lubelski, Jolanta Szołno-Koguc udała się na miejsce wraz z Komendantem Wojewódzkim Straży Pożarnej. Zapewnia, że skierowała w najtrudniejsze rejony wystarczająco dużą ilość sprzętu. Zapewniła również, że osobom z kłopotami zdrowotnymi zabezpieczono stałą pomoc. - Żeby system działał, ludzie muszą chcieć działać. Ludzie, którzy reprezentują samorząd terytorialny i administrację rządową - powiedziała wojewoda.