Modlitwa przed posiłkiem w Szkole Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II może grozić stereotypem i ostracyzmem - tak uważa przedstawicielka fundacji walczącej o wolność od religii. Jednak konstytucja dość jasno precyzuje, czy wolno się modlić, czy też nie - nawet w szkole. Ateiści o pomoc chcą prosić premiera.
W Szkole Podstawowej nr 51 w Lublinie, która nosi imię Jana Pawła II, dzieci się modlą. Nie chodzi tylko o modlitwę na lekcjach religii, ale także tę przed posiłkiem na stołówce. Na stołówce wisi tablica z "zasadami kulturalnego spożywania posiłków". Pani Dorocie Wójcik z fundacji walczącej o wolność od religii nie podoba się, że na tablicy znajduje się zasada modlitwy przed i po jedzeniu. Powiedziała na łamach internetowego wydania "GW", że modlitwa może być potencjalnie negatywnym bodźcem socjalizacyjnym. I dodała, że zasada zawarta na tablicy w stołówce - "prezentuje taką modlitwę jako normę społeczną, co stanowi jednocześnie przedstawienie osób bezwyznaniowych, czy ogółem tych, których status wyznaniowy nie zakłada takiej modlitwy, jako niespełniających tej normy, niekulturalnych. To zaś może służyć społecznemu wykluczeniu, groźbie stereotypu i ostracyzmowi". Według doniesień tego samego dziennika Ministerstwo Edukacji Narodowej nie podziela obaw fundacji i zaznacza, że ingerowanie w to, czy tablica ma wisieć na stołówce, czy też nie, byłoby cenzurą i naruszałoby wolność religijną. Moje próby skontaktowania się z biurem fundacji nie przyniosły rezultatu.
Zawsze się znajdą tacy, którzy wierzą i tacy, co nie wierzą. To oczywiste. Ale czy fakt istnienia za oknem kościoła, cmentarza albo krzyża przydrożnego zmusza kogokolwiek do tego, by paść na kolana i się modlić? Istnienie symboli religijnych uczy szacunku wobec przekonań innych. Człowiek dorosły sam decyduje, czy wyznaje swoją wiarę publicznie czy prywatnie (nie określam rodzaju wiary!), czy też nie wyznaje żadnej wiary. Autentyczna wiara w Boga prowadzi do szacunku wobec każdego człowieka. Każdego - powtarzam! Problem istnieje jedynie z wyznawcami, którzy niekiedy przeinaczają lub wykrzywiają przesłanie świętych tekstów. Ale to nie wina religii tylko człowieka, który nie rozumie do czego wzywa Bóg.
Tu pojawia się kolejny element, o którym nie można zapomnieć. Ateizm - nie jest nurtem obojętnym czy neutralnym. Ateizm to nie wolność od wiary, tylko jej przeciwieństwo. O tym trzeba wiedzieć.
Boję się tych, którzy obawiają się religii. Ja obawiam się jedynie ludzi. Szczególnie tych pozbawionych tolerancji. A tacy są. Zarówno wśród wierzących, jak i niewierzących. Dlaczego obawiam się walczących ateistów? Bo dzisiaj przeszkadza tablica z zasadą modlitwy na stołówce w szkole, która nosi imię Jana Pawła II - człowieka, który w Asyżu modlił się z wyznawcami innych religii i wierzeń pokazując, czym jest pokój i jedność między ludźmi, nie mówiąc o tolerancji. Boję się, że szkoły czy szpitale nie będą mogły nosić imienia nie tylko papieża, ale nawet kogoś, kto był wierzącą, a przy tym wybitną osobą, co mogłoby przeszkadzać w nauce albo powrocie do zdrowia niewierzącym. Boję się, że zaraz ktoś zacznie mówić, że kościoły przeszkadzają w podziwianiu widoków podczas spaceru czy wycieczek. Może ktoś inny wpadnie na pomysł, że pogrzeb należy prowadzić w ciszy albo, że należy zakazać śpiewu kolęd i organizowania procesji. A moim zdaniem chodzi o to, by nikogo do niczego nie zmuszać. Zasada modlitwy w szkole im. Jana Pawła II przed i po jedzeniu - to nie obowiązek! Tak jak obowiązkiem nie jest mycie rąk.
Ale z jedzeniem wiąże się jeszcze jedna istotna rzecz. I nie chodzi mi o projekcje amerykańskiego kina, gdzie modlitwa przed posiłkiem pojawia się dość często. Modlitwa przed posiłkiem może mieć walor edukacyjny (pomijając inne). To nie nasza zasługa, że mamy dziś co jeść. A mamy duży problem z marnowaniem żywności, z niedożywieniem dzieci na Lubelszczyźnie (o czym już była mowa). Trzeba przypominać o szanowaniu żywności. Nie wiem, czy pani Dorota zadała sobie trud, żeby zapoznać się z tym, jak brzmią modlitwy przed i po jedzeniu? To bardzo ważne.
Kwestią wychowania jak to, jak my podchodzimy do tych, którzy są inni. Mnie w domu rodzice nie uczyli, że mam zmuszać do modlitwy tych, co się nie modlą. Nie uczyli agresji na tle religijnym, ani rzeczy temu podobnych. A to, że ludzie są różni, też wiem od dzieciństwa. Ale ci, co nie wierzą, nie powinni zmuszać do niewiary tych, co wierzą. No i tu wchodzimy na poziom Konstytucji RP.
W Artykule 31 ust.2 czytamy: Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Następnie Art. 53 ust 1 brzmi: Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. Ten sam artykuł ust. 2: Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują. I na koniec ust. 6 tego samego artykułu: Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
I na zakończenie chciałbym opowiedzieć historię, która przydarzyła mi się w Turcji. Nie, nie - nie walczyłem z tym, że dookoła były meczety. Nie walczyłem z tym, że głos muezina od rana rozlegał się po całej okolicy. Chcę powiedzieć, że modliłem się w meczecie. Razem z wyznawcami Boga, którego nazywają inaczej niż ja. Nie byli to ludzie agresywni, negatywnie nastawieni czy chcący zrobić mi krzywdę. Żadna religia nie prowadzi do zła i do zła nie zachęca. Są tylko ludzie, którzy źle pojmują wiarę i niewiarę. Są ludzie, którzy nie szanują drugiego człowieka i są zdolni nawet odebrać życie - za bycie innym. Nie wszyscy chrześcijanie są nietolerancyjni, nie wszyscy muzułmanie są agresywni, nie wszyscy wreszcie ateiści są pokojowo nastawieni. Nie chciałbym, aby premier, ani prezydent, ani król, ani ktokolwiek inny dyktował mi, czy wolno mi się modlić czy nie, czy wolno mi wierzyć, czy też nie. Prośba o interwencję do premiera w sprawie modlitwy nie ma nic wspólnego z wolnością. Dlatego ja 1% swojego podatku przekażę w tym roku na organizację, która realnie pomaga ludziom albo zwierzętom.