Ksiądz Oko non grata

Milkną powoli echa po wizycie w Lublinie księdza Dariusza Oko. Jednak niesmak związany z zamieszaniem tuż przed zaplanowaną konferencją pozostał.

Ksiądz Dariusz Oko od niedawna nazywany jest nie wiedzieć czemu księdzem kontrowersyjnym. Prawdy, które publicznie przekazuje, z którymi zgodzi się każdy wierzący i praktykujący katolik  zaczynają być mocno niewygodne dla różnych środowisk. Jego postać i to co głosi najbardziej przeszkadzają, z tego co obserwuję, dziennikarzom Gazety Wyborczej, którzy za misję obrali sobie przestrzeganie i ostrzeganie przed nim. W Lublinie jako wysłannicy broniący nauki w ostatnich dniach zgłosili nienaukowość tematu, który miał być przedmiotem konferencji organizowanej przez panią poseł Gabrielę Masłowską na Uniwersytecie Przyrodniczym. Uczestnikiem konferencji miał być ksiądz Oko.

Wszystko było ustalone i zaplanowane. Plakaty rozwieszone. Gdy jednak do GW dotarło, kogo w swe progi ma zamiar wpuścić uczelnia, postanowiła zająć się tematem. Jak informuje Agnieszka Wasilak z działu promocji Uniwersytetu Przyrodniczego, uczelnia wcześniej zanim GW uprzejmie doniosła o faux pas, jakiego zamierza się dopuścić UP, nie wiedziała o uczestnikach i tematyce konferencji organizowanej przez poseł Masłowską.  Ale gdy już się dowiedziała, oczywistym było, że do faux pas nie można dopuścić. Smuci polityczna poprawność władz UP, szczególnie zważywszy na fakt, że uczelnia od dawna wypożycza swą aulę do różnych komercyjnych wydarzeń. Słabym wytłumaczeniem wypowiedzenia zgody na konferencję, wydaje się być również twierdzenie, że głównym powodem odwołania konferencji była jej podjerzanie mała "konferencyjność". Z wyjaśnień, których udzieliła GN pani z działu promocji UP, wynika, że tak naprawdę zabrakło tradycyjnej rejestracji członków konferencji.... Aż nie chce mi się wierzyć, że doktor Masłowska, która wielokrotnie wypożyczała już od UP aulę na różnego rodzaju spotkania, przeoczyłaby tak ważną i jedyną kwestię, szczególnie wiedząc, że to od niej zależy czy spotkanie się odbędzie czy też nie. 

Ale najważniejsze, że spotkanie się odbyło. Ojcowie kapucyni nie przestraszyli się "strasznego" księdza Oko - od jakiegoś czasu nazywanego w mediach maniakiem seksualnym, debilem itp. Nie przestarszyli się go również tłumnie w konferencji uczestniczący mieszkańcy Lublina. Nie zabrakło oczywiście wśród nich także dziennikarzy z różnych mediów. Dzięki ich obecności, po raz kolejny ja sama mogłam się przekonać jak łatwo media kreują rzeczywistość. Każde media inną. Czytając relację ze spotkania z księdzem od gender, miałam wrażenie, że ja byłam na jakimś innym spotkaniu niż pani z Gazety Wyborczej. Uśmiechnęłam się podobnie jak wielu zgromadzonych, gdy ks. Oko w żartobliwy sposób opowiadał o swoim wystąpieniu w Sejmie, z którego media wycięły i wałkowały tylko fragment dotyczący seksu, ale po przeczytaniu, na następny dzień w GW, że ks. Oko na "Poczekajce" nazwał dziennikarzy maniakami seksualnymi, nie było mi już do śmiechu. Zastanawiam się czym kierują się ludzie, którzy wycinają jakieś fragmenty wypowiedzi lub je kompilują i przytaczają jako główne przesłanie? Chęć ośmieszenia i zdyskredytowania obiektu medialnego jest pewnie jednym z ważniejszych powodów. Ale głównym i najważniejszym jest przypuszczam chęć wyrobienia opinii u tych, którzy sami w spotkaniu udziału nie wzięli, a czytając, że ksiądz Oko uważa dziennikarzy za maniaków seksualnych, a przy okazji opluwa gejów i lesbijki, bez wątpienia nie zapałają do niego sympatią. Jaki ma to sens? A no taki, że władzom UP nie wypada wpuścić na uczelnię nietoleranycjnego maniaka seksualnego... Koło się zamknęło.

Więcej o wykładzie ks. Dariusza Oko TUTAJ i w numerze 8/2014 "Gościa Lubelskiego". 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: