Niektóre środowiska domagają się odwołania prof. Jana Oleszczuka, wykładowcy UM w Lublinie z funkcji wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa, w związku z podpisaniem przez niego "Deklaracji wiary". Prawo umożliwia jednak lekarzom stosowanie klauzuli sumienia.
Profesor Oleszczuk jest wykładowcą UM w Lublinie i wieloletnim konsultantem wojewódzkim ds. ginekologii i położnictwa. Wielu chce jego odwołania z tej funkcji, naciskając przy tym na wojewodę lubelskiego.
Zastanawia mnie jednak, dlaczego w dobie wolności, którą dzisiaj hucznie świętujemy, człowiek, który ma odmienny światopogląd niż lansowany przez środowiska utylitarystyczne i kontraktualistyczne musi znosić tego typu ataki. A ma przecież prawo do wyrażania swoich poglądów. Tak sobie myślę, że dzisiaj 4 czerwca 2014 roku w 25. rocznicę wolnych wyborów, lekarzy, którzy podpisali „Deklarację wiary” należy nazwać „ludźmi wolności”. Dlaczego?
Wolność sumienia i religii związana jest z osobowym charakterem człowieka, a jej poszanowanie ma swoje bezpośrednie źródło w obowiązku ochrony godności ludzkiej. W ujęciu prawnym, przede wszystkim konstytucyjnym, wolność ta obejmuje swobodę przyjmowania określonego światopoglądu, a co za tym idzie również określonego systemu wartości wraz z hierarchią wartości. Ta wolność stanowi również zasadę ustrojową, co bezpośrednio wynika z art. 25. Konstytucji RP, w którym regulując relacje państwa do struktur wyznaniowych zagwarantowano jednocześnie swobodę wyrażania w życiu publicznym przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, bez nakładania obowiązku ich uzasadniania.
Klauzula sumienia zapisana jest zarówno w dokumentach etycznych, jak i prawnych. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka trzykrotnie przywołuje sumienie. Czyni to w Preambule, w art. 1 i 18. Artykuł 1 podstawowy dla całej deklaracji stwierdza: - Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem. Artykuł 18. wyraża to w postaci podstawowych uprawnień: - Każdy człowiek ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 53. ust. 1 stwierdza natomiast, że każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. Każdy obywatel ma prawo do wolności sumienia, w swym życiu osobistym i społecznym, w spełnianiu różnych funkcji społecznych w kraju. Takie prawa mają również pracownicy służby zdrowia, lekarze, pielęgniarki i farmaceuci.
Potwierdzenie prawa do wolności sumienia jest również w Kodeksie Etyki Lekarskiej, gdzie w art. 4 możemy przeczytać: - Dla wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną. Klauzula sumienia ma również oparcie w prawie. W art. 39. Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku czytamy: Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem.
Stanowisko w kwestii aborcji, in vitro, eutanazji czy antykoncepcji prof. Oleszczuk ma zgodne z własnym sumieniem i faktycznym stanem wiedzy medycznej. Podpisana deklaracja nie oznacza, jak sadzą niektórzy, że oto teraz lekarze nie będą ratować życia i zdrowia pacjentów. Deklaracja odnosi się do najbardziej wątpliwych etycznie i moralnie działań na polu biomedycyny. Zaznaczmy, że nie wszystko, co technicznie możliwe, jest godziwe i dobre moralnie. Nie wszystko nam wolno uczynić z człowiekiem. Człowiek to osoba. Pacjent ma swoje prawa, lekarz także. Ten drugi ma prawo odmowy udziału w zabiegu czy eksperymencie niezgodnym z jego sumieniem.
Jeden z lekarzy zarzucił medykom, którzy podpisali się pod „Deklaracja wiary”, łamanie Przysięgi Hipokratesa. Odwołując się do Przysięgi Hipokratesa należy podkreślić, że ten starożytny dokument zabrania podania środka poronnego kobiecie. Nie rozumiem w związku z tym tego stylu manipulacji opinii publicznej.
Relację między lekarzem a pacjentem redukuje się dziś często do relacji usługodawca – klient. Korzyść oraz postęp naukowy za wszelką cenę decyduje coraz wyraźniej o kierunku działań w ramach biomedycyny. A co z etosem lekarskim? Czy zawsze dobre jest to, co możemy zrobić?
Sam jestem bioetykiem i razi mnie to ogromnie, gdy bioetyczna debata publiczna opiera się wyłącznie na zdaniu zapraszanych gości o jednakowym światopoglądzie. Dzisiaj nie ma jednej etyki, nie ma więc także jednej bioetyki. Mamy przedstawicieli bioetyki kontarktualistycznej, utylitarystycznej, kulturowej, personalistycznej itd. Mało tego. W ramach funkcjonowania tych modeli bioetycznych dochodzi do dodatkowych podziałów. Skoro dopuszczamy pluralizm poglądów na kwestie bioetyczne, dlaczego odrzuca się powszechnie stanowiska bioetyków chrześcijańskich czy personalistycznych?
Marzy mi się, aby w debacie publicznej na ten temat brali udział bioetycy, lekarze i prawnicy. Bo bioetyka jest dyscypliną naukową o charakterze interdyscyplinarnym. U jej początków stoją dwaj amerykanie holenderskiego pochodzenia: protestant i onkolog Van Rensselaer Potter oraz katolik i embriolog Andre Hellegers. Nie takie były ich założenia, jak próbuje się nam to wmówić obecnie. Nie zgadzam się, by dyskusję bioetyczną w naszym kraju prowadzili politycy czy ludzie nie mający większego pojęcia na temat bioetyki. Politycy powinni stanowić ostatnie ogniwo w całym „łańcuchu” bioetycznym. To przede wszystkim rola naukowców. Wolałbym, aby politycy zajęli się prawem bioetycznym w naszym kraju. Podpisaliśmy wprawdzie Konwencję z Oviedo, ale nie została ona ratyfikowana. Należy rozwiązać raczej ten problem, a nie prześladować ludzi za ich poglądy. Wiele do życzenia pozostawia też wiedza dziennikarzy. A być może to tylko kwestia ich nastawienia do problemu?
Specjalistką od wszystkiego nie może być pani prof. Środa. Jej stanowisko i opinie nie dopuszczają często innego spojrzenia jak tylko to, które ona sama uznaje. Demokracja domaga się jednak innych postaw. Przecież o wolność, także wolność słowa i sumienia walczyliśmy przed 1989 rokiem. Czytałem artykuły w dzisiejszej GW i ten dotyczący prof. Oleszczuka i ten zatytułowany – Lekarzy droga krzyżowa - w 25. rocznicę wolnych wyborów i nadal dziwię się temu, co przeczytałem. Nie korespondują oba teksty zupełnie z szatą graficzną pierwszej strony. Czy wolność należy się tylko wybranym?