Lepsi studenci na Zachodzie?

Studenci coraz częściej wybierają uczelnie prywatne. Czy ze względu na poziom, który raczej nie stresuje czy może ze względu na lepsze traktowanie? Czy to dziwi skoro studia i tak nie dają gwarancji na dobra pracę? Po co zatem się męczyć - pomyśli młody człowiek. Ale sprawa niepokoi. UMCS i KUL ogłosiły drugi nabór studentów - bo ich zbyt mało. A jaki będzie ich stosunek do studiów? Wspomina o tym prof. Jan Mazur przy okazji trwającego na UMCS Lata Polonijnego.

Ulica Weteranów 18 w Lublinie. Dookoła dojrzała zieleń trawników, drzew i krzewów. Ponad nią wyrasta budynek Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców należący do Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Wewnątrz mimo wakacji korytarze nie świecą pustkami. Zaglądam do kilku sal przez częściowo szklane drzwi i widzę regularnie odbywające się zajęcia. Nauczyciele akademiccy uczą języka polskiego i kultury cudzoziemców, którzy przyjechali tu aż z 22 krajów świata. Aż trudno uwierzyć, że młodzież z Francji, Hiszpanii, Brazylii czy USA zafascynowana jest językiem polskim i naszym klimatem – nie tylko kulturalnym. Niektórzy deklarują chęć studiowania w Lublinie, inni chcą mówić w języku przodków i poznać swoje korzenie. Letnia Szkoła Języka i Kultury Polskiej dla Cudzoziemców  na UMCS odbywa się już po raz 24. Przed laty takich letnich kursów dla obcokrajowców było więcej. Odkąd jest mniej środków w centralach Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego trzy letnie kursy złączyło w jeden. Mimo to uczelnia szuka innych grantów by promować Lublin wraz z całym jego dziedzictwem na całym świecie.

Zakochana Hiszpanka

Carla mieszka na co dzień w Barcelonie.  Nie poruszamy jednak tematu piłki nożnej ani kuchni lecz jej przyjazdu do Lublina. Rozmowa po polsku przychodzi jej jeszcze z wielkim trudem, więc używa wielu słów po hiszpańsku i angielsku, starając się ukryć zdenerwowanie z tego powodu, że nie mówi biegle po polsku. – Jestem zakochana w języku polskim i w kulturze polskiej. Jestem tu po raz pierwszy i widzę, że atmosfera w Lublinie wieczorami przypomina nieco klimat mojego miasta rodzinnego – mówi Carla. – Jestem w Lublinie już po raz trzeci. Uczę się polskiego bo studiuję język angielski i polski. To miasto mi się bardzo podoba. Spotyka się tu życzliwych ludzi i z chęcią bym w Polsce zamieszkała – dodaje Anna Karpińska z Łotwy. Najlepiej po polsku mówi Leticia z Nancy we Francji. Cały czas się uśmiecha i opowiada o swojej fascynacji Polską. – Kilka lat temu przyjechałam nad Wisłę jako wolontariuszka by pracować z dziećmi głuchoniemymi. Wasza kultura i język bardzo mi się spodobały, więc postanowiłam tu wrócić i uczyć się. We Francji angielski i polski. Nie wykluczam, że zamieszkam tu w przyszłości – dodaje Leticia. Kordian urodził się w USA, podobnie i jego rodzice – ale w ich domu w New Jersey używa się polskiego i kultywuje się polskie tradycje. Dlatego Kordian przyjechał do Lublina aby się uczyć języka i kultury swoich przodków. W Ameryce studiuje historię Europy. – Moja gramatyka jest bardzo słaba i źle się z tym czuję bo chciałbym mówić dobrze – tłumaczy się. – Rodzice są zadowoleni, że chcę iść tą drogą. Jestem kolejny raz w Lublinie i bardzo mi się tu podoba. Myślę, że będę przyjeżdżał regularnie – podkreśla.

Wypadamy blado

- Niestety poziom studiowania w naszym kraju nie wygląda zbyt dobrze. Myślę, że 70% osób, które są na studiach nie ma kompetencji do studiowania. Dostrzegam, ale nie tylko ja przecież, straszny upadek poziomu kształcenia w Polsce. Począwszy od szkoły podstawowej, przez gimnazja, szkoły średnie i w konsekwencji także studia. Uczelnie państwowe zostały zachwiane przez szkolnictwo prywatne. Tym ostatnim zależy zwłaszcza na pozyskaniu środków finansowych. Jeśli my damy studentowi ocenę niedostateczną na egzaminie to on odchodzi na uczelnię prywatną nawet bez podchodzenia do poprawki. Tam go przyjmą i tam skończy studia bez większego problemu. Skutek tego jest taki, że uczelnie państwowe musiały obniżyć poziom bo inaczej z powodu braku studentów trzeba by myśleć nawet o ich zamknięciu – wyznaje profesor. – Co z tego, że mamy jeden z najwyższych współczynników osób po studiach w Europie, skoro absolwenci idąc do pracy nie są przygotowani do tego by wykonywać zawód. Ambitnych i pracowitych osób jest sporo, ale one giną w tłumie. To moim zdaniem kształcenie bezrobotnych – podkreśla. Kiedyś prowadziłem zajęcia fakultatywne z języka w naszym regionie. Teraz tego już nie robię. Bo mówiłem o Lublinie, jako mieście na styku kultur. Ale nikt nie był w stanie podać ani liczby mieszkańców, ani daty uzyskania praw miejskich w naszym mieście. Jedna osoba słyszała o Kaplicy Trójcy Świętej, ale nikt tam nie był. Pamiętam, że mnie to załamało bo pytałem o rzeczy najbardziej podstawowe. Mam doświadczenie kilkunastu lat pracy na jednym z uniwersytetów w Bawarii. Poziom studentów i poziom nauczania u naszych zachodnich sąsiadów jest o niebo lepszy. Studenci są dociekliwi, ambitni, pracowici. Bardzo trudno zdobyć tam dobra ocenę. Osiągnąć licencjat czy magisterium to wielkie wydarzenie. Nie jest to tak masowe jak u nas. Pracować trzeba cały rok, a nie tylko w sesji. Podobne doświadczenia mam także z pracy na uniwersytecie w Mińsku.  Wielki zapał i zaangażowanie widzę właśnie wśród uczestników naszych kursów. Oczywiście nie chciałbym generalizować. Jednak znając nasze realia słabi studenci mają wsparcie bogatych lub wpływowych rodziców i zajmą ważne miejsca pracy, na których powinni się znaleźć bardziej kompetentni  – dodaje prof. Mazur. – Jeśli chodzi o możliwość wyjścia z tego kryzysu nie widzę zbyt łatwych rozwiązań. Wiele się mówi tylko o reformach, ale żeby one miały sens muszą je przygotowywać głęboko wykształceni ludzie. Zbyt mało miejsca temu problemowi poświęcają także moim zdaniem media. Ale miejmy nadzieję, że przy wspólnym wysiłku wielu środowisk ta sytuacja ulegnie zmianie. Potrzeba nam elit, elit wiedzy i ogólnej postawy – uzupełnia.

Potrzebują języka polskiego

Obok Letniej Szkoły Języka i Kultury Polskiej realizowany jest przez uniwersytet projekt finansowany przez MSZ, przeznaczony dla działaczy polonijnych i animatorów życia polonijnego za granicą. Konsulaty opiniują czy dana osoba kwalifikuje się na taki kurs, tzn. czy jest rzeczywiście aktywna w propagowaniu kultury polskiej i języka. - Dodatkowo podnosimy kwalifikacje nauczycieli polonijnych zwłaszcza z terenu Ukrainy. W dzisiejszym świecie jest potrzeba w zakresie certyfikacji języka polskiego. Taki certyfikat potrzebny jest zarówno osobom, które chcą uzyskać polskie obywatelstwo, jak i tym, którzy chcą u nas studiować – mówi prof. Jan Mazur, dyrektor Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS. – Obecnie wielu młodych Ukraińców w związku z trudną sytuacją w swoim kraju chce się kształcić w Lublinie. Mają stąd blisko do domu a jednocześnie mogą się czuć bezpieczni. Dlatego staramy się zapewnić dobre przygotowanie nauczycielom by metodycznie i merytorycznie opanowali certyfikację – dodaje profesor.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..