Wyruszyli wczesnym rankiem z wielu parafii Lublina i okolic. Idą ze swoimi intencjami w sercach i wiarą, że Matka Boża Kębelska wysłucha ich próśb.
Idą starsi, młodzi i zupełnie małe dzieci pchane w wózkach przez swoich rodziców. Niektórzy jadą za pielgrzymami na rowerach. Mają do pokonania około 40 km. Na miejscu zamierzają być ok. 18.00, by zdążyć na Mszę św. na wzgórzu. Jedni planują wrócić już dziś, inni zamierzają czuwać całą noc i uczestniczyć w jutrzejszej Sumie Pontyfikalnej o godz.12 z udziałem naszych biskupów oraz bp. Mario Icety Gabikagogeaskoi z Hiszpanii.
Każdy pielgrzymuje z jakąś intencją, bo przecież nie od dziś wiadomo, że od Matki Bożej Kębelskiej wielu ludzi doznało niezwykłych łask. 13-letnia Ola idzie sama. - Chcę prosić Matkę Bożą o zdrowie dla mojej mamy, która leży w szpitalu - mówi dziewczynka. - Wiem, że tam Matka Boża wysłuchuje ludzi - dodaje.
Początki kultu Matki Bożej Kębelskiej sięgają roku 1278, kiedy to Lubelszczyznę pustoszyły hordy tatarskie. W położonej niedaleko Wąwolnicy wsi Kębło Tatarzy założyli obóz, gdzie gromadzili jeńców i zrabowane dobra. Na ogromnym głazie ustawili również zrabowaną figurkę Matki Bożej, a widząc, jaką czcią otaczają ja Polacy, kpili z niej i szydzili. Gdy po przegranej bitwie pod Głuskiem Opolskim Tatarzy szykowali się do ucieczki, zbierając jeńców i pakując łupy, otoczona jasnością figurka Maryi wzniosła się w powietrze i zawisła nad lipą. Przerażeni wrogowie uciekli, nie zabierając niczego, a figurka stanęła ponownie na pierwotnym miejscu. Uznano to za cud.
Dziś sanktuarium w Wąwolnicy jest miejscem często odwiedzanym przez pielgrzymów, a łaski wypraszane za wstawiennictwem Matki Bożej Kębelskiej są potwierdzone wieloma świadectwami.