– Otaczała ją prawdziwa aura świętości – mówią świadkowie życia dominikańskiej tercjarki s. Róży Wandy Niewęgłowskiej. – Całe życie podążała śladami Matki Bożej Bolesnej – zapewniają.
Przez prawie 40 lat nie wstawała z łóżka w Domu Pomocy Społecznej w Lublinie. W tym czasie wypraszała łaski u Boga i Jego Matki wszystkim tym, którzy zwracali się do niej o pomoc. Im bardziej cierpiała, tym więcej było proszących.
Dziś po 25 latach od jej śmierci grono tych, którzy za jej wstawiennictwem doświadczyli mocy Bożej, oraz wszystkich przyjaciół na czele z franciszkaninem o. Celestynem Napiórkowskim, prosi biskupa diecezji o rozpoczęcie procesu informacyjnego s. Róży. Zbadanie jej życia i pism, które pozostawiła, mogłoby otworzyć drogę do rozpoczęcia starań o jej beatyfikację.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się