Z o. Marcinem Zagułą, Misjonarzem Afryki, o pracy misyjnej na Czarnym Lądzie, sytuacji kobiet w Burkina Faso i relacjach z muzułmanami rozmawia Anna Krupa.
Czy ci, którzy przeszli z islamu na chrześcijaństwo, nie są szykanowani?
W przypadku Abrahama nie. Abraham przeszedł z całą swoją rodziną. Często jest jednak tak, że jeśli jednostki, a szczególnie ludzie młodzi przyjmują chrześcijaństwo, to są wyklinani i wyrzucani ze swojej społeczności. To jest największy dramat tego wszystkiego. Przejście na chrześcijaństwo oznacza wykluczenie – jesteś poza rodziną, poza swoją społecznością. Wspólnota chrześcijańska staje się tą nową rodziną. W tej rodzinie zaczyna się nowe życie, począwszy od znalezienia sobie żony czy męża.
Jak wygląda sytuacja społeczna kobiet w Afryce?
Pojęcie równości płci nie ma tam raczej zastosowania. Kobieta ma być dobrą żoną i dobrą matką, nie potrzebna jej edukacja. Podjęliśmy próbę ratowania tej sytuacji, budując internat dla 40 dziewcząt, aby mogły uczęszczać do szkoły gimnazjalnej i licealnej.
Czy biały człowiek nadal jest sensacją w Afryce?
Pierwsi misjonarze dotarli do Burkina Faso w 1900 r. Już się nikt nie ogląda za białym człowiekiem, może oprócz dzieci. Zdarzyło mi się dojechać tylko do jednej wioski, w której biały człowiek nigdy nie postawił nogi. Czy wzbudziłem sensację? Nie, bo oni wiedzieli, że tacy ludzie istnieją, tylko ich nie widzieli. Natomiast dla dzieci do dzisiaj biały jest sensacją. Dzieci twierdzą, że się nie myjemy i dlatego jesteśmy biali. W Afryce jest dużo kurzu i dużo piasku. Czarne dzieci jeśli się nie myją, to są całe tym oblepione i stają się białe. Wywnioskowały więc, że skoro my jesteśmy biali, to tylko dlatego, że się nie umyliśmy.
Czego Ojciec się nauczył podczas pobytu na misjach?
Cierpliwości. Zwolniłem tempo życia. Czego się jeszcze nauczyłem? Na pewno tego, że spotkanie z drugim człowiekiem bez względu na to, kim on jest, jaką ma religię czy kolor skóry jest zawsze ubogacające.
Mógłby Ojciec porównać Kościół Polski do tego w Afryce?
Kościół w Polsce to Kościół dojrzały – my już na pewne rzeczy sobie nie pozwolimy. Ludzie na Mszy św. wydają się smutni, potrzeba nam więcej radości. Kościół afrykański to Kościół młody, „oazowy”, radosny i żywy – tak ja to widzę.
Czego możemy się uczyć od nich?
Od chrześcijan w Afryce możemy uczyć się radości z przeżywania obecności Bożej.
Mamy już kolejną niedzielę misyjną rozpoczynającą tydzień misyjny. Co chciałby Ojciec powiedzieć w związku z tym katolikom w Polsce i Lublinie?
Misjonarzem można być tam, gdzie się jest. Niekoniecznie trzeba wyjeżdżać do Afryki, żeby świadczyć czynem, a nie słowami. Tam, gdzie żyjesz, tam stawaj się człowiekiem. Pieniądze są ważne, ale przede wszystkim proszę o modlitwę w intencji misji i misjonarzy. Jeśli masz chwilę, to odmów w tej intencji modlitwę.