Rozpoczynam podróż z miasta Kumluca, które słynie z upraw specjalnej odmiany melona. To południowo-zachodnia Turcja. Po drodze Finike, Demre i Kas. Jadę do Patary, gdzie urodził się św. Mikołaj. Potem Myra, miejsce jego posługi biskupiej.
Kościół zbudowano tu już w początkach IV w. Rozbudowano go za cesarza Justyniana Wielkiego w VI w. W 809 r. zniszczyli go częściowo arabscy najeźdźcy. W 1043 r. Konstantyn IX przebudował kościół na trzynawową bazylikę. W 1862 r. wykonano prace remontowe sfinansowane przez cara Aleksandra II. Obecnie jest zabezpieczony przed erozją i niszczeniem oraz pilnie strzeżony. W Demre stoją także trzy pomniki św. Mikołaja. Dwa zupełnie świeckie, na których Mikołaj jest otoczony gromadką dzieci. Zupełnie inny jest ten ustawiony przy wejściu do zabytkowego kościoła. Mikołaj wygląda jak biskup. Jedną dłoń unosi do błogosławieństwa, w drugiej trzyma Pismo Święte. Ubrany jest w szaty liturgiczne, ma na sobie także paliusz. - To niewiarygodne, co zrobiono z Mikołaja w naszych czasach. Mikołaj miał pecha, bo żył w miejscu, które stało się niemal centrum świata islamskiego. Gdyby Włosi go nie wykradli, nikt by o nim dziś nie pamiętał. Nie byłoby go nawet w reklamach - rozprawia dwóch Niemców przy wejściu do kościoła. Wewnątrz świątyni znajduje się sarkofag, z którego kupcy włoscy wykradli ciało św. Mikołaja w czasie oblężenia miasta przez Arabów w XI w. Osłonięty jest specjalną konstrukcją ze szkła. Kobiety z nakrytymi głowami i ikonami świętego w ręku dotykają szkła osłaniającego sarkofag, modląc się o wstawiennictwo i błogosławieństwo.
Zapraszamy na modlitwę
Hukuk ma około czterdziestu lat i szeroko się śmieje. Zaprasza na modlitwę do meczetu. Najpierw trzeba obmyć twarz i ręce. Niektórzy obmywają także stopy. Zdejmujemy buty. Podłoga wyłożona jest miękkim czerwonym dywanem. Wewnątrz kilkunastu mężczyzn. Jest cisza. Słychać pojedyncze szepty. Wreszcie prowadzący modlitwę zaczyna śpiewać w typowy dla muzułmanów sposób. Następuje seria pokłonów. Niektórzy wznoszą ręce i patrzą w górę, w kierunku sklepienia meczetu. Modlitwa zakończona. Zaczynają się normalne rozmowy i żarty. Wiedzą, że jestem katolikiem i duchownym. Dziękują, że przyłączyłem się do nich. Pytają czy w Polsce mężczyźni są religijni. Hakuk wręcza mi wizytówkę i prosi bym mu przesłał kilka zdjęć. Opowiadam mu jeszcze o św. Mikołaju i Myrze. Tak się rozstajemy. Laponia wydała się odległa i wręcz nierealna. Trudno byłoby św. Mikołajowi poruszać się na saniach w tym klimacie.