W Ośrodku Wsparcia dla Osób Bezdomnych przy ul. Dolnej Panny Marii w Lublinie nie pachnie piernikami. Ale choinka się pojawiła i słychać śpiew kolęd. Tu bez przemocy, alkoholu, awantur ludzie bez dachu nad głową życzą sobie wszystkiego najlepszego.
Kapelan odprawił z mieszkańcami rekolekcje adwentowe. Niektórzy pierwszy raz od lat poszli do spowiedzi. Część bezdomnych podkreśla, że dopiero tu mają jedyną szansę na prawdziwe święta. Stał się jednym z nich Dla wielu to już kolejne Boże Narodzenie w ośrodku dla bezdomnych. Nie załamują rąk, tylko dziękują Bogu, że w całym tym porozbijanym życiu nie muszą przebywać na ulicy. – Nie lubię świąt, bo zawsze kojarzyły mi się z samotnością ulicy, kiedy musiałem uciekać z domu, bo były alkohol i awantury. Zaglądałem do okien innych domów i zastanawiałem się, płacząc, dlaczego to akurat ja mam takich rodziców – wyznaje młody bezdomny mężczyzna. – Wiadomo, że jak się jest z takiej rodziny, to wszystko przychodzi o wiele trudniej – i szkoła, i znalezienie pracy. Cudów nie ma. Co z tego, że nigdy nikogo nie skrzywdziłem, skoro los okazał się okrutny? Teraz mam tu dach nad głową i towarzyszy niedoli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.