Orkiestra dęta. – Byłem małym chłopakiem, kiedy pierwszy raz usłyszałem naszą lubartowską orkiestrę. Od tamtej pory marzyłem sobie, żeby tak z nimi maszerować ubrany w mundur i grać tak pięknie, że dech zapiera – opowiada dzisiejszy prezes Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Lubartowie Janusz Ogrodowski.
Wtedy marzenia te wydawały się nierealne. Do początku lat 90. członkami zespołu byli zawodowi muzycy lub ludzie z muzycznym wykształceniem. Niektórzy przyjeżdżali z Lublina, gdzie na co dzień grywali w filharmonii lub innych prestiżowych zespołach. Inni mieszkali w Lubartowie, ale mieli muzyczne wykształcenie. Tak jak panowie Henryk Ochmański czy Tadeusz Poździk, dziś jedni z najstarszych w zespole.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.