Wystawa nietypowa bo i zdjęcia niecodzienne. I wcale nie chodzi o tematykę, którą głównie stanowią mosty, mijane przez wiele lat przez artystę fotografa w drodze do pracy w wojsku polskim. Zdjęcia wykonane są w technice szlachetnej.
Dziś, gdy nikomu już prawie nie przychodzi do głowy robienie zdjęć aparatem analogowym z użyciem filmu, który trzeba przechowywać w lodówce, tym bardziej dziwne wydaje się robienie zdjęć za pomocą technik szlachetnych. Są jednak tacy, którym nie wystarczy naciśnięcie spustu migawki, a potem przerzucenie zdjęcia do komputera.
Artur Kowalczyk, emerytowany wojskowy od kilku lat zajmuje się fotografią inną niż wszyscy. - Od dziecka interesowałem się fotografią. Pamiętam jeszcze aparat z tamtych czasów - opowiada autor wystawy. - Moja miłość powróciła, gdy przeszedłem na emeryturę i znalazłem więcej czasu, by to, co lubię, robić, nie było zwykłym pstrykaniem. Zdjęcia prezentowane w Centrum Kultury bardziej przypominają obrazy niż fotografie. Artur Kowalczyk do ich wykonania wykorzystał gumę arabską i dwuchromian potasu amonu. Przygotowanie każdego z tych zdjęć trwało kilka dni i wymagało od autora wiele precyzji. - Nie ma możliwości, żeby któreś z tych zdjęć powtórzyć - przekonuje Kowalczyk. - Nigdy nie uda się powtórzyć idealnych proporcji składników, czasu naświetlania i wypłukiwania.
Więcej o autorze i technice robienia przez niego zdjęć w najbliższym numerze GN.