Franciszek nie wprowadził się do pałacu papieskiego, bo, jak napisał Andera Riccardi, znany włoski historyk, nie czuje się on następcą rzymskich cesarzy, lecz następcą św. Piotra, który był rybakiem.
Chyba jeszcze nie w każdej parafii zauważono, że papieżem jest Franciszek. A to już dwa lata od zaskakującego momentu, w którym zaraz po wyborze powiedział światu „dobry wieczór”. Trudno sobie wyobrazić bardziej chrześcijańskie pozdrowienie, przecież chrześcijaństwo to Ewangelia, czyli dobra nowina – dobra w dzień i w nocy. Gdyby Franciszkowi udało się tylko odświeżenie języka kościelnego, już byłby wspaniały i niezapomniany. A on nadto zaplanował reformę kurii rzymskiej, synod o rodzinie, powołuje kardynałów z zapadłych zakątków globu i podróżuje wszędzie tak, jak jego poprzednicy.
Ma dobrą prasę. Sam zresztą lgnie do mediów i nie przychodzi mu do głowy, aby narzekać, że ktoś czegoś nie zrozumiał. Franciszek się nie obraża, natomiast tu i ówdzie ktoś próbuje obrażać papieża. Zdumiewające, że ani lewicowe ani prawicowe przekonania nie chronią przed rzucaniem inwektyw na Franciszka. Najpierw wygłupiła się Elżbieta Wójciak (wspaniała wszak aktorka!), a teraz postanowił sobie ulżyć Rafał Ziemkiewicz. Brzydzę się ich cytować, takiego języka nie powinno używać się nie tylko w odniesieniu do papieża, lecz do kogokolwiek. Są to głosy marginalne, ale swąd spowodowany w jakiejś niszy niesie się daleko. Sam słyszałem niezbyt rozgarniętego wyrostka, który cytował z entuzjazmem Ziemkiewicza, jakby to Ziemkiewicz był dla niego …papieżem.
Franciszek jest niekonwencjonalny, bo nie samymi rytuałami żyje Kościół. Z Ameryki Łacińskiej przywiózł wrażliwość na ludzi ubogich i prostych. Jan Paweł II próbował poruszyć naszą wyobraźnię miłosierdzia i pewnie z nieba się cieszy, że jego następcy przyszedł do głowy pomysł uruchomienia w Watykanie łaźni dla bezdomnych. Wielu z nich spędza noc pod kolumnadą Berniniego. Mijałem ich często podczas pobytów w Rzymie. Rano na Placu św. Piotra gromadzą się pielgrzymi, a wieczorem bezdomni układają się na tekturach, czasem nie mają się czym okryć.
Franciszek nie wprowadził się do pałacu papieskiego, bo, jak napisał Andera Riccardi, znany włoski historyk, nie czuje się on następcą rzymskich cesarzy, lecz następcą św. Piotra, który był rybakiem. Zamieszkał w Domu św. Marty. Obecnie jest to hotel dla kardynałów w czasie konklawe, w innym czasie zatrzymują się tam goście Watykanu, ale kiedyś był tam lazaret przygotowany w czasie epidemii cholery. Massimo Franco, włoski dziennikarz, twierdzi, że zamieszkanie w dawnym lazarecie jest gestem wyrażającym postawę Kościoła jako szpitala polowego. Papież Bergoglio pragnie, aby Kościół odnajdywał swoje miejsce na peryferiach. Papież kieruje naszą uwagę ku peryferiom egzystencjalnym i kulturowym, ponieważ stały się współcześnie sferą życia większości mieszkańców Ziemi.
Czy Franciszkowi uda się przeobrażenie Kościoła we wspólnotę ludzi otwartych na nowość Ewangelii, która domaga się nowych, odpowiadających wyzwaniom czasu, form obecności chrześcijan w świecie, zależy nie tylko od jego gestów, ale przede wszystkim od naszego odzewu na nie. Marco Politi, wieloletni obserwator sceny watykańskiej, uważa, że Franciszek napotyka na opór w samym Kościele i powiada, że jest „ Franciszkiem wśród wilków”. Oby głęboko się pomylił. Jestem pewien, że byłby zadowolony z takiej pomyłki.
*Alfred Marek Wierzbicki urodził się 14 sierpnia 1957 roku w Maryninie na Lubelszczyźnie. Ksiądz, wykładowca, poeta i pisarz. Mieszka w Lublinie.