Tam gdzie ludzie zabraniają głoszenia Ewangelii innym ludziom, sam Pan Bóg przychodzi z Dobrą Nowiną. Takie doświadczenie ma Richard Polak - dziś czeski ksiądz, który spotkał Boga przed 10 laty.
Młody, zdolny z wielkimi możliwościami i nadziejami pokładanymi w nim przez rodziców i nauczycieli. Wszystkie te talenty przestały mieć jakiekolwiek znaczenie dla Richarda Polaka, kiedy miał kilkanaście lat.
- Straciłem sens życia. Nie wiedziałem nic o Panu Bogu, nie byłem ochrzczony, nikt z mojego otoczenia, gdy popadałem w depresję nie powiedział mi o Jezusie, bo nikt Go nie znał. W Czechach taka jest rzeczywistość - opowiadał w Lublinie ks. Richard.
Po kilku latach ciemnej nocy, zmagania z poczuciem beznadziei i bezsensu trafił na książkę z kazaniami do Pieśni nad pieśniami. Wtedy pierwszy raz w jego wewnętrznej nocy zobaczył światełko. Uchwycił się go ze wszystkich sił.
- To było jak zaczerpnięcie powietrza w sytuacji gdy wydaje ci się, że utoniesz. Zacząłem szukać chrześcijańskiej lektury i tak krok po kroku docierała do mnie prawda, że Bóg istnieje i nadaje sens mojemu życiu. Będąc na sylwestrze u znajomych spotkałem diakona Daniela, który dał mi świadectwo wiary w swoim życiu i skontaktował z polskim księdzem. Tak poznawałem Boga i przygotowywałem się do chrztu. Jaka to była radość. Czułem, że rodzę się na nowo, że zalewa mnie Boża miłość, że jestem kochany jak nikt na świecie - opowiada.
Po tym doświadczeniu szukał miejsca, gdzie mógłby Boga poznawać jeszcze bardziej. Ktoś powiedział mu o szkole o. Daniela Ange we Francji, gdzie można pojechać na rok, by żyć Ewangelią. Nie znał jednak wtedy francuskiego. Okazało się, że francuska szkoła ma swoją gałąź w Polsce.
- Polskiego było mi łatwiej się nauczyć. Tak trafiłem do Łodzi do wspólnoty Dzieci Światłości. Tam dojrzała moja wiara i powołanie. Po trzecim roku seminarium, kiedy już nauczyłem się francuskiego pojechałem do szkoły o. Daniela do Francji, gdzie spotkałem wielu ludzi z całego świata, którzy doświadczyli spotkania z Panem Bogiem. Byli tam także muzułmanie - mówi.
Tam też usłyszał świadectwo dziewczyny z Iranu, która od dziecka była muzułmanką wychowaną w pobożnej rodzinie. Kiedy miała kilkanaście lat doświadczyła przedziwnej wizji, która trwała kilka godzin. Widziała w niej postać z rozłożonymi rękoma z której promieniowało światło. Po zakończeniu wizji zrozumiała, że ta postać ma coś wspólnego z chrześcijaństwem. Czuła też w sobie przynaglenie, by znaleźć tą postać. Dotarcie do chrześcijan w Iranie to sprawa bardzo trudna. Jej determinacja jednak była tak wielka, że się udało. Dołączyła do wspólnoty katolickiej, poznała Jezusa i przyjęła chrzest.
Kiedy dała o tym świadectwo w domu, zaczęło się dla niej prześladowanie. Bicie przez ojca, kary, groźby. Nie wyrzekła się jednak Jezusa. Gotowa była oddać za Niego życie. Przy pomocy przyjaciół ze wspólnoty, udało się jej uciec do Francji. Tam dzieląc się swoim świadectwem podkreślała, że zna wiele przypadków wśród nawróconych muzułmanów, kiedy to nie człowiek powiedział im Ewangelię, ale doświadczyli przedziwnych znaków i Bożej łaski.
- Mówię o tym przy okazji własnego świadectwa, bo jestem przekonany, że w świecie, gdzie ludzie nie mogą z różnych powodów głosić Chrystusa drugiemu człowiekowi, Pan Bóg działa niestandardowo pociągając do siebie tych, którzy nigdy o Nim nie słyszeli - podkreśla ks. Richard.
Świadectwo nawrócenia ks. Richarda będzie można przeczytać w kolejnym "Gościu Niedzielnym".