Niektóre zasłaniają oczy, inne patrzą na kilkuminutowy obraz z wytrzeszczonymi oczami i otwartymi buziami. W tle słychać utwór "We Are the Word". Co dzieci z trzeciej klasy szkoły podstawowej mogą wiedzieć na temat głodu na świecie, misji, akcji humanitarnych czy pomocy uchodźcom? Okazuje się, że zaskakująco dużo.
Gdyby wszędzie tak wyglądały lekcje religii, pewnie nie byłoby przeciwników ich obecności w szkole. Nauczycielka ani przez chwilę nie pozwala się uczniom nudzić. Dzieci otrzymują sporą porcję wiedzy, nie tylko z zakresu religii, ale również biologii, geografii i ekologii.
Nie jest to jednorazowy popis katechetki. Znana jest z wysokiego poziomu prowadzonych lekcji. Ma poważne doświadczenie pracy w szkole, a dzieci ją uwielbiają. Lekcja dotyczy misji oraz problemu głodu na świecie. Po krótkim filmie, który nie należy do sympatycznych obrazów, dzieci odpowiadają na zadawane przez nauczycielkę pytania.
Zobaczyć nosorożce
Film nie przedstawiał radosnej zabawy gromadki dzieci, ale głód, cierpienie i śmierć najmłodszych spowodowane działaniami dorosłych. Czy to nie jest zbyt drastyczne dla oczu uczniów trzeciej klasy szkoły podstawowej? – Film podobał mi się nie pod względem obrazów, ale ze względu na przesłanie jak żyją dzieci w biednych krajach. My mamy wszystko, a nasi rówieśnicy często nie mają nic – mówi Kuba Cristóvão, z klasy trzeciej Szkoły Podstawowej nr 22 w Lublinie.
– Jesteśmy dziećmi więc możemy pomagać w ograniczony sposób, ale wiem, że bardzo skuteczna jest modlitwa i nawet najdrobniejsze wsparcie finansowe, w którym pomagają nasi rodzice. Moja rodzina rozumie potrzebę wpierania potrzebujących. Moja mama uważa, że trzeba pomóc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. Mój tata pochodzi z Angoli, przyjechał do polski w wieku 18 lat. Nauczył się polskiego i spodobało mu się tutaj. W Angoli mam kuzynów, ciocię, wujka i babcię. W najbliższe ferie zimowe pojadę tam z moimi rodzicami i bratem – tłumaczy K. Cristóvão.
Będę pomagać
Okazuje się, że uczniowie klasy III szkoły podstawowej mają wiedzę, której brakuje nawet… licealistom. – Po powrocie ze szkoły czy spotkania w Ognisku Misyjnym opowiadam rodzicom i rodzeństwu o tym, czego się dowiedziałam. Bardzo dużo nauczyłam się o kontynencie afrykańskim, o problemach ludzi tam żyjących, wojnach, chorobach i głodzie. Nie boję się tych strasznych rzeczy, ale modlę się w intencji tych wszystkich osób i o pokój na świecie. W przyszłości chcę jeszcze bardziej pomagać tym, którzy mają gorzej od dzieci mieszkających w Lublinie – mówi Joasia Kamińska z klasy trzeciej.
Misjonarze na start
Pani Elżbieta Czarnota oprócz zajęć w Szkole Podstawowej nr 22 w Lublinie prowadzi również Ognisko Misyjne, do którego należy ósemka dzieci z klasy III, które w czerwcu, podczas niedzieli misyjnej w parafii św. Józefa w Lublinie przystąpią do Ogniska Misyjnego.
Ognisko istnieje już 25 lat. Pani Elżbieta założyła je w dość niezwykłych okolicznościach. – Bardzo chciałam pracować na misjach. Wyjechałam nawet do Afryki, jednak ze względu na zły stan zdrowia musiałam wrócić do Polski. Dlatego postanowiłam pracować na rzecz misji tu, gdzie mieszkam i pracuję – tłumaczy nauczycielka.
Obecnie grupa pani Elżbiety przygotowuje się do wyjazdu na IV Kongres Misyjny do Warszawy, podczas którego zaplanowano stację dla dzieci. - Pojedziemy ze specjalnie przygotowanymi strojami i rekwizytami. Nasza archidiecezja reprezentuje grupę zieloną, która symbolizuje solidarność z kontynentem afrykańskim – wyjaśnia E. Czarnota.
Do tworzenia grup i wspólnot misyjnych w parafiach zachęca ks. dr Wojciech Rebeta, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Archidiecezji Lubelskiej. - Każda parafia powinna mieć mocny akcent misyjny. To nie jest nadzwyczajne działanie, ale podstawowa forma duszpasterstwa – tłumaczy ks. Rebeta.