Podczas meczu rugby Polska-Ukraina na Arenie Lublin pseudokibice wywiesili transparenty z antyukraińskimi hasłami. Zdjęły je pracownice Centrum Kultury.
Zaraz na początku meczu pseudokibice zawiesili dwa banery. Na jednym z nich po polsku napisane było: "Lwów odzyskamy, banderowców ubijemy", a na drugim - to samo hasło napisane było po ukraińsku.
To zdarzenie widział obecny na meczu Krzysztof Komorski, wiceprezydent Lublina. Choć próbował interweniować, ani ochroniarze, ani policjanci nie odważyli się wejść do sektora pseudokibiców i zdjąć transparenty. W tym czasie inicjatorzy akcji ze spokojem robili sobie tzw. sweet foty na tle banerów.
Służby porządkowe wyręczyło pięć pracownic lubelskiego Centrum Kultury. Kobiety, nie zważając na obelgi kiboli, weszły do ich sektora i zdjęły transparenty. Kibole nie odważyli się ich ponownie rozwiesić.
Paniom nic się nie stało. Ale też nikt nie podziękował im za to, co zrobiły.
Władze miasta chcą, by na organizowane w Arenie imprezy przychodziły całe rodziny. Przed stadionem została zorganizowana specjalna strefa zabaw z dmuchanymi ślizgawkami i trampolinami dla dzieci. Trudno będzie jednak przekonać lublinian, by rodzinnie przychodzili na imprezy, jeśli nie będzie na nich bezpiecznie.
Polska przegrała z Ukrainą 17:20. To był pierwszy od 15 lat mecz w rugby w Lublinie i druga duża impreza sportowa w Arenie Lublin.