Kim będą nowi ministrowie? Kto za marszałka Sikorskiego? Kto za ministra Karpińskiego z Lubelszczyzny? Jaki związek z tak zwaną aferą taśmową mają zdymisjonowani Bartosz Arłukowicz i Andrzej Biernat?
Dlaczego przepraszani są wyborcy PO, a nie wszyscy Polacy? Czy będą przyspieszone wybory parlamentarne? To pierwsze pytania, które narzucają się po poinformowaniu przez premier Ewę Kopacz o dymisjach w Radzie Ministrów i wokół rządu.
Pytanie najważniejsze jednak brzmi: dlaczego dopiero teraz? Przypomnijmy, że „taśmy kelnerów” ujrzały światło dzienne jakiś rok temu. Nie skutkowało to jednak decyzjami personalnymi.
Zmian w rządzie dokonała dopiero nowa premier - zastępująca jesienią Donalda Tuska - zachowując jednak na stanowiskach tych, z którymi żegna się teraz, m.in. z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim, jedynym dotąd członkiem rządu z Lubelszczyzny. W tej sytuacji trudno polemizować z tezą, że zmian we władzach naszego kraju „dokonał” pewien biznesmen, pokazując nielegalnie w sieci dokumenty ze śledztwa. Gdyby ówczesny premier dokonał dymisji w czerwcu 2014 roku, nie byłoby dzisiejszego kryzysu rządowego.
Trudno przewidzieć, jak sytuacja rozwinie się w najbliższych dniach. Nie wiadomo, czy i w jakim momencie opinia publiczna dowie się, co jeszcze zostało nagrane albo napisane, a dotąd nieopublikowane.
Sytuację komplikują okoliczności wynikające z konstytucyjnego kalendarza: zbliżająca się sierpniowa zmiana w Belwederze (gdzie jest dziś urzędujący prezydent Bronisław Komorowski?) i październikowe wybory parlamentarne, których wynik - w przeciwieństwie do poprzednich elekcji - jest nie do przewidzenia.
Właśnie ukazał się nowy sondaż – według MB dla TVN: PiS ma 30% poparcia, ugrupowanie Pawła Kukiza -24%, PO – 19%, NowoczesnaPL – 7%, a SLD – 5%. Jak bardzo czerwcowy kryzys polityczny zmieni bieżące trendy w perspektywie trzech-czterech miesięcy? Dziś mamy więcej pytań, niż odpowiedzi i pewników.