Było wesoło, zdrowo, ciekawie, a miejscami pobożnie. Okazuje się, że Renault 17 to czołg oraz, że "Szkoci” pochodzą z Częstochowy. Największym zainteresowaniem cieszyły się grupy rekonstrukcyjne i wystawa o zamordowanych w Afryce misjonarzach.
Ludzi pozytywnych nie brakuje. Nie brakuje też pasjonatów. Na co dzień wielu uczestników festynu robi zwyczajne rzeczy. Ich praca i obowiązki nie wskazują, że są takimi zapaleńcami.
Tak jest w przypadku Renaty i Tomasza z Lublina. Wyglądają jak para z lat 40. ubiegłego wieku. Oboje należą do grupy rekonstrukcyjnej „Normandia 44”.
- Mój mundur jest z wojny na Pacyfiku i nie był wykorzystywany w Europie. Więc w normalnych warunkach wyglądalibyśmy nieco inaczej. Ubrałem go ze względów rekonstrukcyjnych - tłumaczy Tomasz.
- Ja odtwarzam Francuski Ruch Oporu. Mam nawet specjalną opaskę - chwali się Renata.
Niedaleko stoi tablica z napisem „Camp Fallujah”. Okazuje się, że panowie mają na sobie oryginalne mundury z czasów drugiej bitwy o Faludżę. - Mój mundur jest oryginalny. Kolekcjonuję taki sprzęt. Jednak coraz trudniej zdobyć takie okazy, chociażby ze względu na sankcje jakie USA nałożyło na sprzęt wojskowy – tłumaczy Radosław z Lublina.
Pasjonaci w mundurach żołnierzy walczących w Iraku i Afganistanie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Całkiem obok znajduje się stoisko Lubelskiej Formacji Wilków. - Jest to formacja obrony terytorialnej. Szkolimy się na wypadek wojny. Używamy teraz replik, ale jeśli wybuchłby konflikt zbrojny jesteśmy zdecydowani pójść w pierwszej kolejności na front. W naszym kraju nie ma powszechnego poboru do wojska, więc udział w tej formacji pozwala nam się czegoś więcej dowiedzieć - wyjaśniają Natalia i Kamil.
Egzotycznie niemalże wyglądało strojenie tradycyjnych instrumentów przez straż szkocką. Grupa „Szkotów” przyjechała z Częstochowy.
- Gramy na dudach i bębnach. Założycielem jest Tomasz Ujma, zaraził ta pasją innych - tłumaczy Natalia z Częstochowy.
Nie zabrakło również przedstawicieli Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie. - Staramy się być wszędzie, gdzie chcą nas przyjąć. Zachęcamy do adopcji naszych podopiecznych - mówi Bożena Kiedrowska, dyrektor schroniska.
- Dużo się zmienia, ale jeszcze wiele brakuje naszemu społeczeństwu w podejściu do zwierząt. Najwięcej zwierząt jest porzucanych jesienią. W tej chwili w schronisku mamy 175 psów, 100 kotów i ok. 100 zwierząt egzotycznych - dodaje.
Organizatorem festynu jest Polskie Towarzystwo Mieszkaniowe Lublin. Kierownikiem projektu jest tradycyjnie Zbigniew Jurkowski.