Po wielu latach przypomniano o tragicznym wydarzeniu pod Częstoborowicami. Odsłonięto pomnik, modlono się za poległych. W wydarzenie zaangażowało się mnóstwo młodych ludzi. Nieśli sztandary, kosy ustawione na sztorc i płonące znicze.
„Zbyt dumni, by żyć w niewoli, zbyt młodzi, aby umierać. Wszystko czym mogło obdarzyć ich życie, poświęcili wymarzonej Polsce” – taki napis wyryto na świeżo odsłoniętym pomniku Powstańców Styczniowych w Częstoborowicach. Budowniczym odsłoniętego pomnika jest Witold Marcewicz.
Było lato 1863 r. W Częstoborowicach zebrał się oddział około tysiąca polskich mężczyzn. Wielu z nich nie miało broni. Chcieli przedostać się w kierunku granicy z zaborem austriackim, do lasów janowskich, by tam przejąć obiecaną i niezbędną do walki broń. W wyniku zasadzki wojsk rosyjskich zostali zaatakowani. Wielu zginęło, a pojmani do niewoli, nawet nieuzbrojeni – zostali zamordowani w okrutny sposób przez kozaków.
Powstańców nie można było oficjalnie grzebać w imiennych mogiłach. Ci, którzy polegli pod Częstoborowicami mieli szczęście, w okresie międzywojennym zadbano o ich mogiłę, która znajduje się obecnie w obrębie cmentarza parafialnego. Jednak wiele mogił powstańczych się nie zachowała.
W wydarzeniu brało udział ponad tysiąc osób. Byli to mieszkańcy Częstoborowic, Piask, Rybczewic i okolicznych miejscowości. Obok pocztów sztandarowych, grup rekonstrukcyjnych, parafian i polityków było mnóstwo młodzieży. W wydarzenie zaangażowali się aktywnie nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Rybczewicach.
- Dla nas Powstanie Styczniowe jest wielką tajemnicą. Historia zawarta w słowie to za mało, potrzeba materialnego znaku. Chcemy odnaleźć miejsce tej strasznej bitwy. Lokalni mieszkańcy wiedzą dużo o tym wydarzeniu, jednak telewizja zabija w pewien sposób pamięć. Kiedyś ludzie siadali na progu domu i opowiadali historię od pierwszego Piasta - mówi Adam Sikorski, dziennikarz TVP.
- Powstanie Styczniowe jest na wskroś polskim powstaniem. Uzewnętrzniło typowo polski charakter. Odbywało się pod hasłem „za wiarę i ojczyznę, za ojczyznę i wiarę”. Powstanie to przeszło do historii jako bardzo romantyczne. Dzisiaj możemy je oceniać z perspektywy dostępnej nam wiedzy, jednak tamto pokolenie miało prawo podjąć decyzję o przystąpieniu do walki – tłumaczy Przemysław Bednarczyk, historyk i pracownik TVP Historia.
Grupa rekonstrukcyjna z Radomia ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - Nie jesteśmy upoważnieni by oceniać tamte decyzje, bo nie żyliśmy w podłych czasach niewoli. Tamto pokolenie doświadczyło niewoli, podłego traktowania ze strony obcych wojsk, które czuły się jak w kolonii. Warto mówić o tym powstaniu, bo niesie ono spory bagaż wartości, które ostatnio straciły na znaczeniu, a mianowicie: przysięga przed Bogiem, poświęcenie na rzecz ojczyzny, altruizm i współpraca – dodaje historyk.
- Dzisiaj, tak jak kiedyś, marzymy o idealnej Polsce. Ale nam się nic nie należy. Trzeba dbać o to, co mamy. Trzeba potrafić żyć dla innych, trzeba umieć poświęcać siebie na rzecz innych, dopiero wtedy Polska może stać się lepszym miejscem. Ucząc się tolerancji wobec innych, trzeba uczyć najmłodszych Polaków tolerancji wobec samych siebie i wobec własnej historii – podsumowuje Bednarczyk.
- Pojawiło się teraz bardzo ważne miejsce, na którym stoi pomnik. To plac przed kościołem zbudowanym w czasach króla Jana III Sobieskiego. Potrzeba, aby w każdej miejscowości znalazł się taki plac pamięci. Historia jest istotna bo kształtuje motyw tożsamości i jedności. Powoduje poczucie dumy – tłumaczy Adam Sikorski.
- Historia nie jest biała albo czarna. Jest taka, jakie są ludzkie losy. Nikt nie rodzi się bohaterem, ale się nim staje. Zwykły człowiek w pewnym momencie odrzuca prywatne korzyści by poświęcić się większej sprawie – tak wygląda w skrócie proces rodzenia się bohaterów – dodaje dziennikarz.
Podczas uroczystości odprawiono Mszę św., podczas której wygłoszono okolicznościowe kazanie. - To wydarzenie jest ważne, bo upamiętnia przelaną krew w obronie wolności. Musimy w sposób mądry teraz ją zagospodarować – mówi ks. Ryszard Rak, proboszcz parafii w Częstoborowicach.
Piotr Sztuka prowadzi serwis komputerowy i na co dzień prowadzi grupę rekonstrukcyjną, którą założył. Przyjechał z członkami swojej grupy do Częstoborowic z Radomia – To moja pasja i zainteresowanie, a poza tym kultywuję tradycję. Mundury, broń – można dostać – ale są bardzo drogie. Czasami robimy sami pewne elementy. Wszystko po to, by pokazać jak wielką i wspaniałą mamy historię – tłumaczy Piotr.
- To szczególne święto, bo dzisiaj potrzeba nam zatrzymania i refleksji. Obecnie z pobudek także politycznych dochodzi do wielu podziałów. My chcemy się jednoczyć poprzez historię, wiarę i tradycję. Usytuowanie pomnika powstańców przy kościele parafialnym, przy głównej drodze stanie się okazją do tego, by nawet osoby przejeżdżające przez naszą miejscowość miały szansę się zatrzymać i przeczytać ten napis, a potem być może sięgnąć głębiej – wyjaśnia Elżbieta Masicz, wójt gminy Rybczewice.
W uroczystościach uczestniczyli parlamentarzyści i przedstawiciele samorządu terytorialnego, m.in. Anna Augustyniak i Jan Łopata. Obecny był również dr Tadeusz Dorosz, dyrektor TVP Historia.
Odsłonięcie pomnika w Częstoborowicach wieńczy obchody 150. rocznicy powstania styczniowego na Lubelszczyźnie. Mimo, że powstanie zakończyło się w 1864 r., to dowódca ostatniego oddziału powstania - ks. Brzózka, został zabity w 1865 r.