Od 22 lat na początek wakacji do Pliszczyna zjeżdżają młodzi z całej Polski. Udział w Sercańskich Dniach Młodych jest dla nich zbieraniem pozytywnej energii nie tylko na wakacje, ale i cały kolejny rok.
Większość z nich, jeśli raz przyjedzie do Pliszczyna na SDM, wraca. Są tacy weterani, którzy byli niemal na wszystkich spotkaniach. Zaczynali jako nastolatkowie, dziś przywożą tu swoje dzieci, jak choćby Szymon. Ile razy był na SDM-ie sam nie wie. Pamięta drugi sprzed 20 lat, potem był prawie zawsze. Od 4 lat przyjeżdża na SDM z żoną, od tego roku także z córeczką Anastazją - 9-cio miesięczna dziewczynka jest najmłodszym z uczestników spotkania.
- To nie jest odosobniony przypadek. Małżeństw esdeemowych mamy całkiem sporo. Młodzi ludzie poznają się tutaj, obserwują w różnych sytuacjach w nie najlepszych przecież warunkach, bo pole namiotowe raczej do luksusowych nie należy, odkrywają wspólne wartości, zakochują się w Panu Bogu i w sobie. Potem Pliszczyn już zawsze im się kojarzy z początkiem ich miłości i pięknymi wspomnieniami, więc ciągle wracają - mówi ks. Jarosław Grzegorczyk, sercanin odpowiedzialny za SDM.
Co roku SDM ma swój temat. W tym roku to słowa "Skazani na Miłość". - Chcieliśmy pokazać młodym, że Miłość Boga nigdy nie rezygnuje z człowieka. Stąd słowo skazani, ale w pozytywnym znaczeniu. A Miłość czyli Pan Bóg, czeka zawsze. To tak, jakbyśmy byli zamknięci w pokoju, w którym klamka jest tylko od wewnątrz. To my decydujemy, czy otworzymy drzwi. Pan Bóg może pukać, zaglądać do nas przez okno, wysyłać wiadomości, ale nie wejdzie, jeśli Mu na to nie pozwolimy. To chcemy tym razem młodym przekazać, że Miłość na nich zawsze czeka i nie rezygnuje.
Do Pliszczyna przyjechało ponad 500 młodych ludzi. Mieszkają pod namiotami w klasztornym ogrodzie. Uczestniczą w konferencjach, warsztatach, codziennej Eucharystii, słuchają świadectw zaproszonych gości, ale nie brakuje też dobrej zabawy, tańca, a nawet balu.
Więcej o Sercańskich Dniach Młodych w kolejnym lubelskim "Gościu Niedzielnym".