Legenda głosi, że w podziemiach kościoła, który znajduje się w sercu naszego miasta, pochowany został Marek Sobieski, dziadek Jana III Sobieskiego. Być może jest to prawda, bo Sobiescy byli jednymi z fundatorów drugiej co do wielkości świątyni w Lublinie.
Kościół, który dla jednych jest kościołem św. Pawła, dla innych kościołem św. Antoniego, był początkowo wzniesiony z drzewa, potem zastąpiono go murowanym z pruskiego muru i dopiero w latach 1487-97 wzniesione zostały solidne murowane ściany i sklepienia gotyckiej świątyni.
Na początku był własnością bernardynów i tym samym trzecią placówką zgromadzenia założoną w Małopolsce. W 1557 r. wielki pożar Lublina nie ominął niestety także i bernardyńskiego kościoła. Spaliły się wszystkie ołtarze i zawaliły sklepienia.
Ale już w 1569 r. to właśnie tu, w największym z lubelskich kościołów, król Zygmunt August odśpiewuje hymn dziękczynny "Te Deum Laudamus", na zakończenie obrad związanych z unią Litwy z Koroną.
Trzydzieści parę lat później pożar znów nawiedza klasztor bernardynów. Tym razem jednak jego odbudowa przebiega bardzo szybko. Jest to też okazja do zamiany gotyckiej hali w kościół bazylikowy. W odbudowę świątyni zaangażowała się szlachta oraz wielu fundatorów, których tablice pamiątkowe do dziś zdobią kościół.
Ks. Mirosław Matuszny, proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie, zaprasza na chwile wytchnienia i modlitwy ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Pod koniec XVIII w. do świątyni sprowadzony zostaje obraz lwowskiego artysty Stanisława Stroińskiego "Nawrócenie św. Pawła". Autorstwa innego lwowskiego artysty obraz przedstawiający św. Antoniego Padewskiego, zdobił i nadal zdobi drewniany ołtarz z 1739r.
W 1884 r. po kasacie klasztoru utworzono tu parafię.
- Niektórzy do naszego kościoła przychodzą już od pokoleń - mówi nowy proboszcz parafii p.w. Nawrócenia św. Pawła, ks. Mirosław Matuszny - są jednak też tacy, którzy odwiedzają to miejsce będąc w centrum, lub też ze względu na nabożeństwo, które mamy do św. Antoniego. Bez wątpienia, szczególnie młodych, przyciągają posiadane przez nas relikwie św. Walentego - zauważa.
Relikwie św. Walentego, które do końca nie wiadomo jak znalazły się w kościele św. Pawła, są prawie kompletnymi szczątkami świętego.
Kościół św. Pawła jest duży i długi. - Narzeczeni, którzy podążają od wejścia do ołtarza by udzielić sobie ślubu, mają długa drogę na przemyślenie swojej decyzji - śmieje się proboszcz.
Wielu, którzy tu przychodzą zauważa, że kościół z racji, że jest stary ma klimat dzięki, któremu można lepiej się skupić na modlitwie. - Człowiek, który wkracza do takiego kościoła uzmysławia sobie, że wiara i religia nie jest wymysłem współczesnego pokolenia - mówi ks. Mirosław - To coś, na czym został zbudowany stary kontynent. Wielu ludzi przed wiekami przychodziło tutaj ze swoimi intencjami. Widać to szczególnie gdy się spojrzy na wota pozostawione przez tych, którzy doznali tu wiele łask za wstawiennictwem św. Antoniego czy św. Pawła.
Już wkrótce w parafii będą odbywały się cykliczne spotkania ludzi, którzy potrafią łączyć biznes z przyznawaniem się do Chrystusa oraz grupy młodych ludzi, którzy chcą być aktywni medialnie nie tylko prezentując jak mówi proboszcz swoje nowe zdjęcia na facebooku, ale także chcą głosić dobro i dostrzegać ważne rzeczy, które się wokół nich dzieją.
Więcej o lubelskiej parafii już wkrótce w papierowym wydaniu GN.