Odpoczywają, zwiedzają Lublin i uczą się języka polskiego. Przyjechali z Białorusi, ale większość z nich ma polskie korzenie. Kolonie w Dąbrowicy to wzajemna integracja Polaków i Białorusinów.
Caritas Archidiecezji Lubelskiej od kilkunastu lat organizuje kolonie dla dzieci z ubogich rodzin. Natomiast od 5 lat kolonie organizowane są również dla dzieci i młodzieży ze Wschodu. - W tym roku gościmy 30 uczestników z Białorusi - tłumaczy Agnieszka Zańko, kierownik kolonii.
- Większość dzieci, które przyjechały do Dąbrowicy, pochodzi z polskich rodzin. W ich domach zachowuje się tradycje oraz język polski. Kilkoro z nich mówi płynnie, bo chodzą do polskich szkół - mówi Irena Szczasiuk, wychowawczyni grupy białoruskiej.
Zdaniem pani Ireny, władze białoruskie w żaden sposób nie ograniczają i nie utrudniają dzieciom chodzenia do polskich szkół w Grodnie i w Wołkowysku.
- Osoby, które mają polskie korzenie, nie są inaczej traktowane. Czują się komfortowo w naszym kraju. Warto podkreślić fakt, że każdego roku do polskich szkół mamy coraz więcej kandydatów. Dochodzi do tego, że niektórym musimy odmówić ze względu na brak miejsc - wyjaśnia nauczycielka.
Naukę języka animuje nauczyciel ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Nastoletnia Małgorzata chodzi do szkoły nr 36 w Gronie. Jej tata jest Polakiem, mama Białorusinką. - W domu rozmawiamy po białorusku, ale jak rozmawiam tylko z tatą, to po polsku. Od dzieciństwa zachęcał mnie, bym się uczyła biegle mówić po polsku, bym mogła studiować w jego ojczystym kraju - mówi Małgorzata.
- Podoba mi się ten język, podoba mi się życzliwe nastawienie Polaków, choć zauważyłam, że na Białorusi jest dużo czyściej. Natomiast Białoruś jest biedniejsza - tłumaczy.
- Te kolonie mają na celu poznanie kultury polskiej oraz integrację z uczestnikami kolonii z naszej archidiecezji. Polskie dzieci poznają kulturę białoruska i na odwrót - wyjaśnia A. Zańko.
Codzienna Msza św. dzięki zaangażowaniu ks. Mietka Puzewicza sprawowana jest w języku polskim i białoruskim.