Lubartowskie sanktuarium św. Anny gromadzi pielgrzymów przez cały rok. Najwięcej przybywa ich 26 lipca, w dzień uroczystości odpustowych. Głównej Mszy św. przewodniczył bp Mieczysław Cisło.
Ci, którzy mieszkają w Lubartowie, mogą długo wymieniać łaski, jakie otrzymali przez wstawiennictwo św. Anny. Szczególnie rodziny modlące się o potomstwo i opiekę przychodzą do babci Jezusa, by prosić ją o wstawiennictwo u Jezusa. Bo który z wnuków odmówi swojej babci, jeśli ta go o coś prosi?
- Od lat modlę się w naszej bazylice. Najpierw prosiłam o opiekę nad moimi dziećmi, moim małżeństwem, w którym bywały różne okresy, także trudne, potem, gdy dzieci dorosły i założyły swoje rodziny, prosiłam św. Annę w ich intencji. Teraz modlę się za moje wnuki i wiem, że św. Anna mi pomaga - daje świadectwo pani Barbara z Lubartowa.
O rodzinie mówił też w homilii bp Cisło. - Uroczystość św. Anny kieruje myśli ku rodzinie. To św. Anna z mężem Joachimem tworzyła rodzinę, która wydała na świat Maryję, Matkę Jezusa. Bogu spodobało się przyjść na świat w rodzinie. Bóg jest Miłością i przez miłość w rodzinie nam się objawia - mówił bp Mieczysław.
Podkreślał też, że Bóg jest Miłością, czyli jest wspólnotą osób Boskich. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ludzie pytają, w czym człowiek podobny jest do Boga. Pada wiele odpowiedzi. Jedni mówią, że jesteśmy podobni w inteligencji, inni - że w podejmowaniu decyzji, jeszcze inni - że w wyrażaniu woli. Jednak najbardziej jesteśmy podobni do Boga w miłości.
Wzorem relacji Jezusa do Kościoła jest małżeństwo, czyli relacja mężczyzny i kobiety. Z małżeństwa powstaje rodzina. To miłość płodna, rodząca życie, pobłogosławiona w sakramencie małżeństwa jest środowiskiem nowego życia. Poczęte w małżeństwie życie rozwija się najlepiej, ma poczucie bezpieczeństwa, własnej wartości, uczy się odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dziś te relacje są zagrożone. Różne manipulacje przy poczęciu i definicji rodziny powodują wiele niepokojów. Dzisiejszy człowiek jest naznaczony tymczasowością, nie patrzy w przyszłość, nie przewiduje konsekwencji wyborów i decyzji.
Biskup zaznaczył też, że dziś nasza ojczyzna jest poligonem doświadczalnym laicyzacji. Toczy się spór o obecność religii w życiu publicznym. Ten, kto przyznaje się do Jezusa, ponosi poważne konsekwencje, łącznie z utratą pracy i dobrego imienia. - Kiedy Kościół wyraża swoje zaniepokojenie, zarzuca mu się, że miesza się do polityki. Tymczasem obowiązkiem Kościoła jest obrona życia i godności człowieka na każdym polu - podkreślał bp Cisło.
Mówił też, że są pewne granice roszczeń, nie każdy może mieć prawo do wszystkiego. Manipulacja wokół życia to zrównanie człowieka do poziomu rzeczy. Tak, jak rolnik przesiewa ziarno pod zasiew i słabe wyrzuca, chce się selekcjonować życie. To niedopuszczalne. Rodzina jest naturalnym środowiskiem wychowania i poczęcia nowego życia. Bez rodziny człowiek jest nieszczęśliwy, nawet jeśli próbuje tę prawdę zagłuszać. To św. Annie w dzisiejszych czasach polecajmy szczególnie rodzinę.