Nie trzeba znać języków obcych, by wyrazić miłość i radość. Przekonały się o tym dzieci ze świetlicy na Czwartku, które przez tydzień były podopiecznymi francuskich harcerek.
Wystarczy uśmiech, wyciągnięcie ręki, trochę gestykulacji i można się dogadać. Kiedy patrzyłam na nasze dzieci, które z otwartością przyjęły francuskie harcerki, kolejny raz przekonałam się, że nie chodzi o dosłowną znajomość języka obcego. Kiedy jest się w środowisku, które ma do siebie zaufanie i chce przekazać sobie dobre rzeczy, całe nasze ciało staje się środkiem wyrazu – mówi siostra Małgorzata, przełożona lubelskiej wspólnoty sióstr św. Józefa. Te właśnie siostry, prowadzące na co dzień przedszkole na Czwartku oraz świetlicę dla dzieci, kolejny raz gościły u siebie francuską młodzież. Zgromadzenie we Francji ma swoje liczne placówki, stąd współpraca lubelskiego domu z francuskimi. – Dla nas to naturalne działanie, by jechać gdzieś pomagać innym i przy okazji dzielić się wyznawanymi wartościami. Tego uczy nas harcerstwo. Kiedy więc okazało się, że możemy przyjechać do Polski, bardzo się ucieszyłyśmy. Tym bardziej że za rok znów wybieramy się do was na Światowy Dzień Młodzieży z papieżem Franciszkiem – mówią harcerki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.